czerwień twarzy jak ceglany mur
oddziela od popiołu lub kredy
tylko oczy błyszczą azotem
czarne płomienie zabiorą wizje z absyntu
guma do żucia zaklei dziury do kluczy
a na uszach zawisną kryształowe kandelabry
trumna najwygodniejszą kanapą
na której nie trzeba się przekręcać
jak nieruchomy rożen w zimnej kuchni
i co z tego że usta niosły kiedyś
słowami najgorętsze pocałunki
na wiatr czeka cisza z kurzem
by zerwać resztki więzi
tymczasowość meblowana życiem
wyprowadzi się w końcu do końca
a słońce przez szklany sufit
zaświeci jak sztuczne światło
gdy czas jest kropką zdania
w którym wytarto litery