na barki spada żelazny deszcz
ciężar rozpełza się jak robaki
rdzawy nalot kładzie w oczy
pryzmat krzywiący modlitwę
to tylko codzienność
wstawanie przed świtem
z uśmiechem do góry nogami
paw jak wesz wyżera skórę
już wiem czemu podłoga jest słona
i udaje titanica