pod słońcem jednookich kruków
łabędzie biodra rzucane w błoto
przez świętych krzyżowców
co gwałcą wolność imieniem boga
w kopalni soli łodzie wiozą
oskórowanych pielgrzymów
nad niedosięgłym dnem
każda kropla wybucha spazmem
na nagim parującym mięsie
dwie strony tej samej wiary
zepną awers i rewers srebrnika
automatem z kondomami
w szansę na niepokalane poczęcie