kiedy pytasz o moje miejsce
na ziemi przysiadam i płaczę
tyle mogę jeszcze nic więcej
gdy niewiele da się wybaczyć
parasolom chwile słabości
kiedy w maju z deszczem się rosło
soli w chlebie kiwanie na gości
jakby zwykłe to było rzemiosło
pannom brzozom chwiejność na wietrze
bigosowi przegotowanie
gdy czekając myślisz więc jesteś
jednym z wielu dobrze wybranych
i na koniec wszystkim początkom
za ich koniec szybszy od śmierci
gdy na skraju ludzkiego rozsądku
dziurę w brzuchu dusza mi wierci
kiedy pytasz o moje miejsce
na ziemi przysiadam i płaczę
tyle pragnę życia wziąć w ręce
ile jeszcze mogę wybaczyć