słońce deszczem rozszczepia kolory
chowając pochowa obrazy
nowe zmartwychwstanie co rano
on chciałby być nią mimo wszystko
małżeństwo i pogrzeb
dubeltówka odpowie na pytania
rysunki z płaskowyżu wzywają kosmitów
albo duchy święte bo bezimienne
wiadro z mopem i tak tańczą
jadąc do pracy buziak na do widzenia
obce usta na obcym policzku
tysiąc lat po ślubie
pięć minut przed pogrzebem
albo kolejnym otwarciem
wiolonczela z radia bełkocze
zielone czerwone i bum
ubezpieczenie na nowy początek
wielka ciężarówka zamiast dubeltówki
urwane koło pędzi poboczem