Najbardziej ludzi bolą ludzie,
którzy pod maską wrażliwości
ogryzą, w imię pustych złudzeń,
duszę do kości.
Pośród sikorek roztańczonych
buta wypycha na piedestał,
gdy arogancja w sercu płonie
tak trudno przestać
durnym „cokaniem” rżnąć poezję,
poklepać czasem arlekinów,
krzyczących: jesteś, który jesteś!
Jak nieme kino...
Najbardziej ludzi nie ma w ludziach,
gdy samo jest bałwochwalenie,
gdy król w gawiedzi swojej budzi
strach.
I zwątpienie.