Gdy łomocze nie łaskocze
no i z piersi chce wyskoczyć
idę tęsknić gdzieś na śmiało lewym boku
a ci wszyscy co już byli
nie chwycili cudnej chwili
niech mi dadzą wreszcie bardzo święty spokój
Więc poleżę w traw rozpędzie
dobrze będzie lub nie będzie
lecz to będzie moje własne poleżenie
gdy policzę polne kwiaty
to uwierzę że poza tym
jestem dla nich najważniejszym w życiu cieniem
Usnę pod motyla nogą
bo wydaje się niedrogo
i do tego nadprzyjemność oczywista
jako mistrz drugiego planu
wyśnię głębię oceanu
a za każdą falą zaczekaną przystań
gdy się świt ze snu wybudzi
rozmarzony lecz bez złudzeń
pójdę tęsknić dużo bardziej niż dotychczas
za tym co wciąż nienazwane
ale znane jest na pamięć
jak wędrówka dla wrażliwców oczywista