pod wiaduktem

lydiadel

 

 

 

zmierzch zapadł nagle

 

ostatni promień słońca 

rozproszył się 

wśród wysokopiennych arkad

 

tańczące ćmy 

wokół ulicznej latarni

to codzienny obraz 

 

mgła zapomnienia 

przesłoniła wspomnienia 

beztroskich dni

 

wilgotny ziąb przenika 

do szpiku kości

 

monotonny stukot 

wąskotorówki

usypia jak kołysanka

 

na łożu z kocich łbów 

błądzę we śnie

uśmiechając się do słońca

 

 

 

lydiadel
lydiadel
Wiersz · 7 lutego 2024
anonim