Odpocząć!... Oto jedno, jedyne pragnienie,
jakie mam jeszcze... Znależć kędyś ciche leże,
jakichś jezior błękitnych dalekie wybrzeże
i błękitnego nieba otwarte sklepienie.
Nad głową moją namiot niech uplotą liany
zawieszone na jodeł i sosen konary
żywicze i szumiące; przez namiot szpary
niech się wkrada płochliwie blask ślońca różany.
A gdy drzewa o zmroku w rosę się ustroją,
niech mi rosa kroplami łez spada na czoło...
Pomyślę, że się jodły rozpłakały wkoło
nad złą dolą mych drogich, nad złą dolą moją.