CIENIE
Nocni przechodnie, cisi, zamyśleni, czarni
chwieją wysmukłe cienie w refleksach latarni
Cienie pełzną, nie mogą odczepić się od nich,
przełażą przez sztachety, padają na chodnik.
Małe, śmieszne, po twarzach deptane obcasem,
wielkie, straszne, na szczudłach sążniaste dryblasy.
Podnoszą kapelusze na zjeżonych włosach,
lękają się zapałki, blasku papierosa.
Nad brzegiem czarna rampa zgina sie i łamie.
Szalone!- skaczą w wodę do góry nogami.
Znikły!... Przemija rzeka... Powiewy... milczenie...
Nocni przechodnie bledną...- jak cienie, jak cienie.
Nocni przechodnie, cisi, zamyśleni, czarni
chwieją wysmukłe cienie w refleksach latarni
Cienie pełzną, nie mogą odczepić się od nich,
przełażą przez sztachety, padają na chodnik.
Małe, śmieszne, po twarzach deptane obcasem,
wielkie, straszne, na szczudłach sążniaste dryblasy.
Podnoszą kapelusze na zjeżonych włosach,
lękają się zapałki, blasku papierosa.
Nad brzegiem czarna rampa zgina sie i łamie.
Szalone!- skaczą w wodę do góry nogami.
Znikły!... Przemija rzeka... Powiewy... milczenie...
Nocni przechodnie bledną...- jak cienie, jak cienie.