Wieczorem

Władysław Broniewski

Tęsknota, psiakrew, tęsknota
tak czasem duszę omota,
że nie pomoże westchnienie
ani przyjaciół grono,
ani czyste spojrzenie
na tę ziemię zieloną,
ani spojrzenie jasne
za siebie, w życie własne,
ani to, że nad drogą
ujrzę gwiazdy okrutne -
gwiazdy też nie pomogą
i - gorejąco-smutne -
spadną na dno kielicha.
Kielich wypiję do dna,
noc będzie gwiezdno-chłodna
i ktoś zawoła z cicha,
tak że ledwo usłyszę,
głos przypomni ojczyznę,
i - cichy - wejdę w ciszę,
i w ciemność się prześlizgnę,
i w kamień się zamienię...

Pomoże mi milczenie,
pomogą mi kamienie
grobowe...
O czym ja piszę?!

Inne teksty autora

Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski
Władysław Broniewski