O, nie, nie wypłakałam ich,
One wezbrały we mnie same
I wszystko mija przed oczami
Już bez nich dawno, wciąż bez nich.
Bez nich zadręcza mnie i dusi
Cierpienia i rozłąki ból...
Przenika krew i pali, suszy
Ich spalająca wszystko sól.
Roi mi się: w czterdziestym czwartym,
Czy to nie w czerwca pierwszy dzień -
Jak na jedwabiu wpółprzetartym
Zjawił się twój męczeński cień.
Jeszcze na wszystkim pozostało
Znamię niedawnych burz i klęsk
I ja swe miasto też ujrzałam
Przez tęczę mych ostatnich łez.
1 czerwca 1946, Leningrad.
tłum. Bohdan Ostromęcki