Witamy w Czytelni – przestrzeni dla twórców i pasjonatów literatury!

Czytelnia to miejsce, gdzie poezja i proza spotykają się z sercami odbiorców, a słowa zyskują nowe życie. To tutaj każdy może opublikować swoje wiersze, opowiadania czy fragmenty powieści, dzieląc się swoimi emocjami, przemyśleniami i artystycznymi wizjami. Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym pisarzem, czy dopiero stawiasz swoje pierwsze kroki w literackim świecie, Czytelnia jest otwarta na Twoją twórczość.

Zapraszamy do odkrywania różnorodnych tekstów, komentowania i inspirowania się dziełami innych autorów. Wywrota od lat łączy ludzi, których łączy pasja do słowa pisanego – dołącz do naszej literackiej społeczności i pozwól, by Twoje słowa zainspirowały innych!

Czytelnia - najnowsze teksty

Nie chcę być tylko stara...

Irena Świerżyńska

Ale, ale...


Kamień spadł i dziura jest.

Taka w spodniach dziś na topie

poszarpane

wyświechtane

takie - stare.


Ale, ale - człowiek to już inna bajka


życie jest i musi być

i taki wiek - radością tkany

odświeżony

wypachniony


z marzeniami - do spełnienia


może teraz

moja, moja, moja scena...




Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 23 listopada 2024
anonim

Chodzenia

Leśny gracz

jeszcze za mną chodzą te chodzenia dziecinne

pukają do świadomości

by tam się przemyślnie rozłożyć

skroplonymi po deszczu parkami

i przede wszystkim lasami


najczęściej w dni wolne od innych chodzeń

za swoim gniazdem tym całym szczęściem

kiedyś nikomu do niczego niepotrzebnym


gdy docieram do atlantyku brudnej kałuży

wspomnienia wywołują mnie do odpowiedzi

z odkryć geograficznych

przy rzadko czytanych posłowiach


bez trudu w cypelku z błota

odnajduje swój przylądek dobrej nadziei



Leśny gracz
Leśny gracz
Wiersz · 22 listopada 2024
anonim

kochaj mnie

Yaro

Przepych zdradzonych nocy

Dziś zbyt szary świt

by się obudzić


Oddam siebie w ciepłe dłonie

Zaopiekuj się kochana

Będę dobry do znudzenia

Zapamiętaj moje smutne oczy

Wpatrzone w dal nie widzę tego

Co utracone przepada w niepamięć


Biegnę za twoim cieniem

by uciec przed chwilą

By zniknął we mnie ból

kochaj kochaj mnie

Yaro
Yaro
Wiersz · 22 listopada 2024
anonim

Rozbitek

Yaro

rozbitek

w oceanie życia

tutaj nie będzie spokojnie

z każdą falą idę na dno

 

nie ma wyspy by przytulić się

do ciepłego piasku na brzegu

 

krążą dmuchane rekiny

zaraz stracę

szansę kolej na przeżycie

 

myśli jak mewy krążą

wśród ukrytych obłoków

mgły wstają poranne

zamykam oczy płynę

 

monsun moczy oczy

zalewa powieki

chwila wieczności

może ktoś uratuje mnie

 

żony wołanie na obiad

wybija mnie z oceanu

wychodzę z wody

 

tak bardzo chciałem się utopić

we własnej wyobraźni

 

krzyczy foka

wychodź z basenu

bo obiad stygnie

Yaro
Yaro
Wiersz · 20 listopada 2024
anonim

Aktualne - z życia wzięte...

Irena Świerżyńska

Słyszysz - mówisz, śpiewasz, grasz - lecą nuty

A tam - mrok i ściany - cisza wieczna


tu gdzie dzwonek ciebie prosi

tam żarówka miga.


Głuchoniemy - kto to taki

była, była - a może jest i gdzieś się buja

szuka drogi - dom zgubiła

i nic nie powie - głuchoniema.


Taka Biała - to nazwisko

tylko obok czarne wszystko


czy da radę - ktoś pomoże

tu na tej - czy może gdzieś... na tamtej drodze.


Kto rozumie - co to znaczy - dłoń i twarz

i trójkąt - dach

jak wytłumaczy - muszę jechać dziś do pracy

mój najbliższy - mój kochany.


ratowałam wiele razy - znam - to znam

oj - było, było

pokazali, wyświetlili - gest bliskości - super pani

i tak - pukali w głowę - w dal wskazali.


Zycie, życie

miga, miga i gotowe


tylko - czasem pęka głowa...





Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 20 listopada 2024
anonim

PiSduś

Arian

PiS, to współczesna kopia PZPR, z Prezesem PiS, który jest wierną kopią I Sekretarza PZPR... towarzysz Kaczyński to ideologiczny komunista i mentalny bolszewik, który za wszelką ceną pragnie przywrócić do życia PRL ! ...PRL, w którym wszelkie służby mniej lub bardziej tajne służyły do utrwalania komunizmu i eliminacji, często też fizycznej, opozycji wobec władzy... towarzysz Kaczyński, to typowy komuch, który dla niepoznaki symbole sierpa i młota zastąpił sobie znakiem krzyża i różańcem... zresztą, polski kościół katolicki też tęskni za PRL-em, bo nigdy nie miał tak dobrze jak za czasów PRL, kiedy to ok. 10.000 księży włącznie z biskupami to byli tajni, albo jawni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa...


Jest bowiem wychowankiem wpływowego stalinowca Stanisława Ehrlicha, byłego wykładowcy Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim. Nauczał on studentów, mówiąc w skrócie, jak uzasadniać mądrością etapu, zbrodnie stalinizmu w Polsce. Taki właśnie ,,autorytet" naukowy ukształtował braci Kaczyńskich oraz kilku innych przedstawicieli rzekomej opozycji antykomunistycznej.


..Czyli, że prawo jest wypadkową interesów grup najsilniejszych? To jakieś mocno darwinistyczno-marksistowskie podejście..."


,,Upraszczając, wola polityczna wyrażona przez naród jest nadrzędna wobec prawa."


Teoria państwa i prawa wykładana przez Ehrlicha wskazuje na moralno-intelektualną aberrację. Dopuszcza rolę arbitra usytuowanego w systemie politycznym ponad prawem stanowionym, To prosta droga do organizacji państwa policyjnego i usprawiedliwienia zbrodni władzy na tle politycznym.


,,Czy wiesz, że miną stulecia i ludzkość zacznie głosić ustami swych mędrców i uczonych, iż przestępstwa nie ma, a więc nie ma i grzechu, są natomiast jedynie głodni. "Najpierw nakarm, a dopiero potem żądaj od nich życia cnotliwego!" -"+


,,Zrozumieją wreszcie sami, że wolność i chleb ziemski pod dostatkiem dla wszystkich to rzeczy razem nie do pomyślenia, wzajemnie się wyłączające, bo nigdy, nigdy nie potrafią oni podzielić czegoś sprawiedliwie pomiędzy siebie! Przekonają się także, że nie mogą być również nigdy wolni, dlatego że są ludźmi słabymi, zepsutymi, skłonnymi do grzechu i buntu."+


Jarosław Kaczyński zmierzał od początku swojej działalności do systemu wodzowskiego, upozorowanego na demokrację parlamentarną. Partia kieruje, a rząd rządzi. Jeden wodzuś, jeden naród, jedna religia... Doprowadził w konsekwencji do polaryzacji na dwa wrogie plemiona PiS - PO. Dopóki trwać będzie ten szkodliwy syndykat, grozi chroniczny kryzys państwa, a nawet bankructwo.


Mniej więcej w 2005 roku przyswoił sobie oczywistą zasadę wyborów demokratycznych. Elektorat wiejski głosuje na hasła socjalne. Wieśniak zabiega o większe dopłaty bezpośrednie, i tyle...Górnik dołowy domaga się skupu węgla po cenie najwyższej na rynku. Nikogo nie interesuje stan budżetu państwa i wielkość długu publicznego. Lewandowski palnął kiedyś głupotę, że Polacy głosują na marzenia, I trzeba kapitalizm przemycać w socjalistycznym opakowaniu. Nieprawda. Ludowa demokracja z natury rzeczy wszędzie jest jednaka. Wybiera się tych, którzy obiecują dzielenie cudzego ciasta.


Jeszcze w latach 90-tych, antykomunistyczne wywody. a także ostentacyjne poszukiwanie ,, układu", którego stanowi prominentną część, budziły politowanie komentatorów. Na koniec został królem żebraków.


,,Biorąc chleb od nas, zobaczą oczywiście jasno, że to my zabieramy chleb, wytworzony ich własnymi rękami, od nich, aby zaraz im samym go rozdać, zobaczą, że dokonuje się to bez żadnego cudu, bez jakiejś zamiany kamieni w chleb. Ale zaiste jeszcze więcej niż z samego chleba cieszyć się będą z tego, że otrzymują go z rąk naszych! "+


+ F. Dostojewski








Arian
Arian
Opowiadanie · 19 listopada 2024
anonim

Na uwięzi

Piotr Dmitrzak



Przez lata za mordę trzymani

ręką złowrogą zbrodniarza i kata,

bez możliwości, szans i wyboru,

tak usypiani przed wizją świata.

Karmieni kłamstwem w różnej postaci.

Oczy w symbiozie figur ekranu

zdały się być pochłonięte niczym,

pustką pojone wielmożnych panów!

Wyrwani światu, wyrwani Bogu,

niczym szkielety skórą obszyte,

często żyjący wśród nędzy, głodu,

chociaż wciąż w sercach mieli wyryte

to, czego nikt im wydrzeć nie umiał:

Ojczyznę, Miłość i Wiarę w Boga,

skrzętnie schowane, w środku zaszyte,

gdy wróg się czaił i wokół trwoga!

W takiej postawie trwali ukryci,

niczym klienci fryzjera-golarza,

chociaż emocje walczyły w środku,

nikt nie zobaczył tego na twarzach.

Po kilku latach ogólnych swobód,

znów nam się rodzi ta wizja świata:

mordów, przemocy, głodu, niewoli…

Ile znów potrwa? Miesiące? Lata?

Jak się potoczy? Co nam przyniesie,

ta już dziejąca się wizja świata?


Autor: Piotr Dmitrzak

Sanok 21.04.2022 r.


Piotr Dmitrzak
Piotr Dmitrzak
Wiersz · 19 listopada 2024
anonim
  • Paweł Kinal
    Do małego Piotr, schowanego w kącie ciemnego pokoju podchodzi człowiek.
    -chodź - wyciąga rękę
    -nie chce - odpowiada wystraszony Piotrek
    -no, chodź - ponawia swoją prośbę, ale tym razem z niewiadomych powodów dziecko ulega, podaję rękę i pozwala się podnieść z podłogi. Dorosły, nie chcąc utracić tyle co zdobytego zaufania, prowadzi ostrożnie dziecko przez ciemny pokój, aż oboje znajdują się tuż przed zasłoniętym oknem. Dorosły, nazwijmy go Paweł, zdejmuję zasłonę i do pokoju wpada światło.
    -Patrz - mówi nakazująca do Piotrka, a dziecko zafascynowane wygląda przez okno.
    -co to jest, takie cudowne, wielkie, właściwe, ciekawe, nowe, słuszne, moje (bo przecież, bez "tu i teraz" zawszę jest cudzę) Proszę Pana - pyta podekscytowany Piotrek
    -To jest XXI, od dzisiaj masz pisać tylko o tym! - odpowiada z nadzieją Paweł.
    Koniec!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Ps: (Dziękuję! *rozsyłanie całusów dłońmi* dziękuję!)

    · Zgłoś · 2 dni

...BS

Mithril

https://www.youtube.com/watch?v=wnH1d4wh9tg

Mithril
Mithril
Dramat · 19 listopada 2024

nie myl mnie z sobą

Andrzej Feret

nie myl mnie z sobą


zawsze bądź ze mną i pocałunkiem

nie myl żem chory albo kot w butach

pomylić piękno to zawsze problem

albo jest niebo albo jest piekło


nie myśl, że nie wiem co robisz dla mnie

jutrzejszy dzień jest bez pijaństwa

ale że smutno i noc jak powiem – nocy bezpańska

nie myl mnie z ciemnią, lecz dotknij piękno


nie stawiaj nocnej przykrej kabały

niech myśl ogarnie co nie chcę zawsze

i co nie zrobię od zawsze, ,,, zrobię

tak od niechcenia czule swobodnie


odsłonić cudną postać rozkoszną

już bez pijaństwa i bez niechcenia


18 listopada, 2024

Andrzej Feret


foto z Internetu


Proszę ze mną postępować według Czułego Narratora, proszę odstawić Narratora, którem brak czułości.


Andrzej Feret - nie myl mnie z sobą zawsze bądź ze mną i... | Facebook

https://www.facebook.com/photo?fbid=1128239641972718&set=a.104900010973358



Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 18 listopada 2024

wiersz

Yaro

piszę wiersz za swoje winy

ten co bez winy niech

rzuci na papier tekst

podważy mój grzech

przykrywając własnym

Yaro
Yaro
Wiersz · 18 listopada 2024
anonim

Zawieszenie broni

Arian

"...Na wojnie politycy dają amunicje...bogaci dają "jedzenie"...a biedni swoje dzieci...Kiedy wojna się kończy...politycy podają sobie ręce...bogaci podnoszą ceny żywności...a biedni szukają grobów swoich dzieci..." - stare bałkańskie powiedzenie w wolnym tłumaczeniu.


Niebawem nastąpi zawieszenie broni na Ukrainie, aby strony miały czas na uzupełnienie zapasów broni.

Wszędzie, gdzie walczy Ameryka cudzymi rękoma, wojny trwają po kilkadziesiąt lat. Trudno mieć złudzenia co do wpływowych kół biznesu. Lobby zbrojeniowe w Stanach nie zrezygnuje z zabiegania o intratne kontrakty wojskowe.


Pomimo że prawo zakazało podżegania, czy pomocy w wojnach napastniczych, kompania wojska polskiego przy armii USA, zaatakowała Irak w 2003 roku pod zmyślonym pretekstem. Inaczej jest w obliczu rosyjskiej agresji, dyżurni eksperci podnoszą histeryczne larum. Wyszła hipokryzja. Trzeba jednak przypomnieć, że NATO od początku istnienia szachuje Moskwę największym arsenałem strategicznej broni jądrowej zgromadzonej na planecie.


Wielu komentatorów wytyka rosyjskiej armii zbrodnie na ludności cywilnej nie dostrzegając podłości Izraela w strefie Gazy. Gadające głowy w mediach wykazały dwulicowość. Plemienne podejście do wojny. Notabene Ukraińcy znają ten styl wojowania z praktyki terrorystycznej band UPA.


Podczas ,,dnia niepodległości" dygnitarze obchodzili święto przesadnie wystrojeni na biało-czerwono, jakby zamierzali ukryć hańbę propagowania flagi czerwono-czarnej.


Należało szczelnie zamknąć granice Unii przed imigrantami ze wschodu, a nie wpuszczać do domu, obdarowując socjalem nieproszonych gości. Jak głupie jest społeczeństwo, pozbawione odrobiny instynktu samozachowawczego.


Niebezpieczny kazus - Duda przekracza uprawnienia prezydenckie. Prowadzi nielegalną politykę zagraniczną pod dyktando prezesa opozycyjnej partii.


Wodzowie dietetyczni od prawa do lewa, żałosne pisdy, oddały aktywa narodowe zagranicznym lichwiarzom, by wepchnąć pracowników do zachodnich korporacji za psie grosze. Ale ostatnio coraz bardziej podupada kolonialne eldorado.



Arian
Arian
Opowiadanie · 18 listopada 2024
anonim

Umiłowanie

S. J. K.

Miłuję twoje serce — cyfrę 1-ą

W którym tętni czarna dziura

Połykająca nieprzerwanie to

Co się teologii nazywa cnotokractwem


Miłuję Naród mój — cyfrę 2-ą

I dwa kolory Jego

Które nierząd mój

Symbolicznie i z gracją pogłębiają co dzień


Miłuję Orła Bielika — liczbę 3-ą

Najdumniejszego spośród stworzeń lotnych, pana moralnego nieboskłonu

Jego pióra z mąki rozbełtane

Przez niepodzielną triadę czarnych Imperiów


Miłuję niemniej także Jezusa — liczbę 4-ą

I każdą z czterech dziur w Tym ciele

Te członki i bok lewy

Z których miód spocieka na dłonie niedowiarków


A ja sam (w tej miłości swojej czteroramiennej gwiazdy)

Jestem niby Judasz, zmącony przez lukę w prawie

Przez którą to, do celi mego świata


Po tęczy pnie się Piłat

Co w Księżycu wycierpiał wszystkie gwoździe i włócznię przymierza

By teraz zwinnie

Na moje szlachetne niewolnictwo


Nałożyć karb zbawienia

S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 18 listopada 2024
anonim
  • Mithril
    ...patetyczne nictu - sugeruję czytać przed wlepieniem.

    · Zgłoś · 5 dni

Złoty dzień z tobą w Argentynie

S. J. K.

Statkiem popłynęliśmy

Fatalna dwójka, geniusze życia

Z gołębią dłonią weszłaś ze mną w slumsy

Choć puste kości miałaś, niczego się nie bałaś

Dusza jakaś, zbroja jakaś

A reszta to było tylko szkoło

Więc szliśmy, więc szliśmy


Od pocisków okna mansardy naszej

W agonii jęczały noc całą

Jakby jama ustna zalana próchnicą

Ale my na hamaku w bzy zasnęliśmy

Jakby to na Gwiazdkę miał być prezent

Jakby nam kto maślanką pozalewał zmysły


O świcie Szatan nasz traci swój szmaragd

Wtedy to sprawdzam czy nadal tu jesteś

Czy żeś czasem mi przez sen nie zwiała

Urokiem zwiana

Z jakimś José z pokoju na piętrze

Ale nie, ty byłaś przy mnie aż do rana

I ty mi uwierz, moja mała

Że nie dało mi się wtedy

Się ciebie nie pocałować


A kiedy przez okno (nie zapomnę nigdy) chciało przecisnąć się słońce

W obawie, że sparzy ono twoją papierową aureolę

Ja władnym ciałem ciebie zasłoniłem

Przed tygrysim pazurem opalenizny

Na plażach nudystów ona diadem, korona jakaś

Lecz pod mikroskopem wykształcenia wyższego —

Czarny rak, gangrena i et cetera


Ja to chciałem wziąć na siebie (czułem, że muszę)

Wiesz, ja ze słońcem żyję dobrze

Ono drapie, ja prawie nie płaczę

Można by rzec, że kochamy się prawie

Jednak to z tobą przeszedłem przez noc

I-ty przed słońcem ciepło mnie dałaś

I-ty, z tobą tylko

Będę mógł dzień dniem nazywać

I-z-tobą tylko mlekiem sen oblewać

I-z-tobą tylko dzień skończony (na podłodze trociny, balony) zaczętym dniem nazywać

Nowy dzień, złoty dzień


I-ty — moja Argentyna w nim

S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 18 listopada 2024
anonim

Słowiański wojewoda z monitora

Kamil Olszówka

    Kiedyś gdy z zapamiętaniem surfując po internecie,

Spędzałem całe godziny przed monitorem,

Ujrzałem weń dumnego słowiańskiego wojewodę

I skrzyżowały się zaraz spojrzenia nasze,


Dumny słowiański wojewoda,

Rozsiadł się we wnętrzu mego monitora,

Niczym niegdyś legendarny król Popiel,

Zasiadł na swym zbudowanym z gigabajtów tronie…


Spojrzawszy na mnie z mego monitora,

Ganić począł mego ukochanego powieściopisarza,

Znaczące czyniąc Mu zarzuty,

Rzekomej tyczące Jegoż niewiedzy,


Że uzbroił wczesnośredniowiecznych Słowian w młoty kamienne,

A nie znane archeologom żelazne miecze,

Niezawodne, niełamliwe, ostre i straszne,

Niedorzecznymi bzdurami zapisując kolejną powieści kartę,


Że wsadził im w ręce drewniane kije,

A nie śmiercionośne pioruny skrzące,

Darem od gromowładnego Peruna będące,

By wypalili nimi w ziemi Słowiańszczyzny granice,


Że nie odmalował w powieści słowiańskich wojów,

Wiernym wizerunkom odkrytym w wnętrzach ich grobów,

W trudzie i znoju polskich archeologów,

Przeczących tychże niegdysiejszemu wyobrażeniu…


Zrazu zdezorientowany tymi zarzutami,

Ku głębinom pamięci sięgnąłem wspomnieniami,

Gdy po raz pierwszy w wieku dziecięcym,

Dotknąłem nieśmiało niezwykłej tej księgi,


Kiedy to na starym strychu,

Pełnym niezwykłych zapomnianych skarbów,

W niewielkim domku mojej babci,

Dotknąłem po raz pierwszy Starej Baśni…


A dumny wojewoda pogardliwie spoglądając z monitora,

Ganił wciąż mojego ukochanego powieściopisarza,

Iż piękni bohaterowie z kart Jego powieści,

Śmią nie być posłuszni archeologa opinii,


Że ich nakreślone piórem powieściopisarza charaktery,

Śmią nie hołdować współczesnych historyków wiedzy,

Że nie wpasowują się w archeologów opinie,

Wyobraźni pisarza pozostając jedynie posłuszne,


Że enigmatycznych tajemnic datowania radiowęglowego,

Nie przewidział swym rozumem literata wrażliwego,

Że śmiał nie przewidzieć w snach swoich,

Najnowszych dociekań współczesnej archeologii,


Że najstarszej wzmiance o Słowianach,

Zawierzył bez podejrzliwości wytrawnego badacza,

Obnażając prostodusznego literata łatwowierną naturę,

Niedorzeczną czyniąc zarazem powieści swej fabułę…


Mimowolnie oddałem się z dzieciństwa wspomnieniom,

O niezwykłych chwilach spędzonych z starą tą księgą,

Przypadkiem niegdyś na strychu znalezioną,

W głębi mego serca rzewnymi wspomnieniami zapisaną,


I nieraz nieproszone pukają do mego serca,

Tamte szczególne z dzieciństwa wspomnienia,

Gdy z wypiekami na twarzy,

Przewracałem wciąż kolejne Starej Baśni karty…


A usta zuchwałego wojewody,

W coraz to mocniejsze uderzały tony,

Coraz donioślejsze czyniąc zarzuty,

Arcymistrzowi polskiej powieści,


Że tyle dobrego co i złego,

Uczynił pociągnięciami pióra swego,

Iż fałszywy obraz pradziejów,

Nakreślił w wyobraźni swych czytelników,


Że poczynił On rażące błędy,

Na kartach dziewiętnastowiecznej powieści,

Odmalowując czytelnikom swą wizję Słowiańszczyzny,

Tak różną od rezultatów odkryć archeologicznych,


Że uczynił On zbyt przyziemnymi,

Dumnych synów rozległej Słowiańszczyzny,

Od wyobrażeń panslawistów tak innymi,

Od koncepcji mediewistów tak bardzo się różniącymi…


Cichutki szept koło serca,

Rozkazał mi stanąć w obronie ukochanego powieściopisarza,

Którego niezliczone piękne powieści,

Kształtowały od dzieciństwa etapy mej wrażliwości,


Którego ponadczasowe mądre książki,

W dorosłe życie mnie wprowadziły,

A przez dorosłego życia ciernie i trudności,

Swą niewidzialną mądrością za rękę przeprowadziły,


Przeto posłuszny podszeptom serca,

Wbiłem swój gniewny wzrok w czeluście monitora,

Niczym lśniący miecz ciśnięty w głębiny jeziora,

By wyzwać strzegącego go wodnego demona…


I dumnego wojewodę zaraz wzrokiem przeszywam,

Gestem tym chrobremu wojowi wyzwanie rzucam,

A gniewne myśli ubieram w proste słowa…

- Nie wyśmiewaj mojego ukochanego powieściopisarza!


– Wiersz zainspirowany powieścią „Stara baśń” autorstwa J.I. Kraszewskiego.

Kamil Olszówka
Kamil Olszówka
Wiersz · 18 listopada 2024
anonim
  • Kamil Olszówka
    Wiersz ten planuję w przyszłości włączyć do powstającego właśnie zbioru kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa opatrzonych wspólnym tytułem „Oddychając Kraszewskim…".

    W zamierzeniu moim ma to być zbiór kilkudziesięciu wierszy zainspirowanych twórczością Józefa Ignacego Kraszewskiego i będących zarazem hołdem dla tego arcywybitnego polskiego pisarza. Spoiwem łączącym wszystkie te moje wiersze będzie chęć oddania hołdu szeroko rozumianej twórczości Józefa Ignacego Kraszewskiego będącej fenomenem w skali całego świata... Każdy z wchodzących w skład niniejszego zbioru moich barwnych wierszy będzie hołdem dla jakiejś powieści, opowiadania lub poematu autorstwa tego wielkiego Mistrza polskiej literatury.

    Od czasu przeczytania przed kilkoma laty z wypiekami na twarzy Starej Baśni, to właśnie J.I. Kraszewski pozostaje jednym z moich ukochanych pisarzy, a każda przeczytana przeze mnie kolejna powieść Jego autorstwa zachwyca mnie jeszcze bardziej… Dlatego też pomysł stworzenia zbioru wierszy dedykowanego pamięci tego jakże wybitnego pisarza zrodził się we mnie z potrzeby serca, by w ten sposób wyrazić mój szacunek i uznanie dla tego jednego z najwybitniejszych Polaków w dziejach naszej Ojczyzny i dla Jego wieloletniej działalności pisarskiej i wydawniczej… Niestety nie mogę ze swojej strony obiecać że uda mi się rzeczony zbiór kilkudziesięciu wierszy mojego autorstwa szybko ukończyć, ani też nie mogę obiecać że uda mi się kiedykolwiek wydać go drukiem...

    · Zgłoś · 5 dni

O wspomnieniu, życiu i miłości

Igor Stasiak

Czy wspomnienie jest nieprawdą?

Czy życie nie jest bajką do której wkradły się okrucieństwa?

I czy miłość nie jest fikcją?


Dużo pytań a tak mało odpowiedzi

Bo jak wyjaśnić coś co się nie spełni albo spełnić się nie może?

Tak jak wspólnie wspomnienie o pewnej porze

i o marzeniu które nigdy się nie spełni


Bo co jeśli miłość była tylko nieprawdą ułożoną w mej głowie?

Szczęściem stworzonym aby uciec od problemów?

Uczuciem wymyślonym bez odwzajemnienia?


Tyle pytań a tak mało wiedzy i odpowiedzi


Igor Stasiak
Igor Stasiak
Wiersz · 17 listopada 2024
anonim

Moja droga

Piotr Dmitrzak


Gdy wraz, przychodzi czas,

by wszystko podsumować.

Co złe i dobre też,

za wszystko to podziękować.

Niech nikt nie czuje dziś,

żalu czy też nienawiści,

co było nie powróci już,

może się przyśnić!


I chociaż już za rok, czy dwa

nie będzie nikt o tym pamiętać.

Ja ciągle przekonanie mam,

że życie to, jest rzecz święta!

I nawet, gdy wmawiają mi,

że nic nie warte takie życie,

spokojnie kładę się do snu,

ze wsi marzyciel!


Nie taki był na życie plan,

lecz drogę tą wybrałem sam,

tą jedną wśród miliona dróg,

gdzie diabeł był i jest wciąż Bóg,

to jedno dziś powiedzieć chcę:

to moja droga!!!


A teraz, gdy przez okno mi

wpadają wprost promienie słońca,

to sny znikają złe

i rana goi się krwawiąca.

Do siebie się uśmiecham sam,

i w myślach mówię: ech Ty życie!

Jak dobrze jest „przywitać” Cię,

wstając o świcie!


Nie taki był na życie plan,

lecz drogę tą wybrałem sam,

tą jedną wśród miliona dróg,

gdzie diabeł był i jest wciąż Bóg,

to jedno dziś powiedzieć chcę:

to moja droga!!!


A dzisiaj, gdy wśród tylu burz

pięćdziesiąt lat skończyłem,

znalazłem dom, rodzinę swą

i wszystko znów utraciłem.

Czy taki był Wiecznego plan,

odpowiem dziś szczerze: nie wiem,

lecz mimo to nadzieję mam

spotkać Was w niebie!


Choć często jest, że ludzie złe

miewają o mnie zdanie,

nie walczę już, bo dość już burz

jest teraz czas na rozmyślanie.

Kto wie, kto prawdę zna,

jak długie będzie jeszcze życie,

czy czas pozwoli dojść

i stanąć na szczycie!?


Nie taki był na życie plan... .



Autor: Piotr Dmitrzak

Rybnik 8.01.2021 r.




Piotr Dmitrzak
Piotr Dmitrzak
Wiersz · 17 listopada 2024
anonim

Do J...

Alojzy

Czy to znowu Ty?

A może tylko dzisiejsze wyobrażenie,

kontynuacji tamtych dni.

Jakby to teraz wyglądało,

gdyby tamto trwało.

Było mi dobrze,

a Tobie jak było?


Milczysz, ah to nic poczekam.

Mogłem zamknąć ten rozdział jak należało …

nie musiał bym czekać.

A tak pozostała tylko nadzieja

na lepsze nigdy z Tobą.


Wspomnienia tamtego czasu są czymś więcej,

bo we snach powracają.

Jednak czy znowu byłoby nam dobrze?

W końcu chyba dorośliśmy trochę.


Czas nie wyleczy tej rany,

za dużo pamiętam. Choć po tak długim czasie,

ile w tym prawdy?

Chciałbym zapomnieć, ale nie mogę.

A wszystkim wmawiam

"I tak z tego by nic nie było".

Alojzy
Alojzy
Wiersz · 17 listopada 2024
anonim

Przepraszam

Andrzej

Przepraszam za oczy w Twe usta wpatrzone, przepraszam za słowa wprost wypowiedziane, Za dotyki w głowie wyśnione, za pocałunki namiętne nie spełnione, przepraszam za co chciałbym a nigdy bym nie mógł, przepraszam lecz wybacz tak chciałbym bo przecież bez Ciebie, jestem tylko duszą samotną we wszechświecie.


Lubię to!



Komentarz


Kopiuj


Udostępnij


Andrzej
Andrzej
Wiersz · 17 listopada 2024
anonim

Twe Ciało.

Andrzej

Tak wiele zdjęć Twoich widziałem, lecz niewiele tych rozebranych, bez mgły tajemnic, tych co naprawdę myślisz bez wstydu pocałunków skrywanych . Tak chciałbym rozebraną ciebie ujrzeć bez ubrań bez fałszywych spojrzeń., , bym pokochać Ciebie mógł jaką jesteś nagą . Bez fałszywych dla innych póz, bez kolejnych kroków na pozór całować ciało Twe bezwstydnie wiedząc , że nigdy żałować nie będę namiętności dla Ciebie swej... w tajemnicy skrywanej.

Andrzej
Andrzej
Wiersz · 16 listopada 2024
anonim
  • Mithril
    ...arcygniot pod każdym względem!

    · Zgłoś · 5 dni
  • Andrzej
    Gdzie są twoje wiersze arcygniocie ? Nie wstydz się dołącz do nas obnażony w swej próżności.

    · Zgłoś · 3 dni

W owocowym sadzie

Piotr Dmitrzak


Za krainą baśni oraz krasnoludków,

za dziesiątą rzeką, krajem liliputów,

na spokojnej ziemi, gdzieś w środku Europy,

jest kraina- Polska, będzie mowa o tym!

Na południu kraju, być może w Bieszczadach,

ogród się znajduje w owocowych sadach.

W tej pięknej krainie, która pachnie sianem,

gdzie żyje ryś Rysiek razem z żubrem Janem,

skąd pochodzi misiek, Stefan z żoną Asią

i ich mały synek, Andrzej z siostrą Kasią!

Gdzie jeleń Teodor, dba o swoje łanie:

Basię i Bożenę, bardzo miłe panie.

Tu sarna Renata stara się i krząta,

o Waldka i Alę, jej małe sarniątka.

Stoi piękny domek, w którym człowiek mieszka:

szanowny pan Jacek i żona Agnieszka.

Zajmują się sadem, o drzewostan dbają,

a w swoim ogrodzie chętnie spoczywają.

Tu grusza Adela, najstarsza w ogrodzie,

rodzi piękne gruszki o cudownym słodzie.

Obok jabłoń Ewa, renetą też zwana,

której owoc kusi niejednego Pana.

Jest śliwa-węgierka, Jagoda rumiana,

jej pyszne owoce zachwycają Jana,

gdy czasem się z kniei na spacer wybierze,

wielkie i dostojne to królewskie zwierzę!

I duża czereśnia Matylda, gdzie ptaki

chętnie przesiadują i mieszkają szpaki.

Jest winogron Wojciech, który od pergoli

gałęzie chrustawki Telimeny woli.

Brzoskwineczka Ania, młoda lecz nieboże,

w tym roku pokaże, jak obrodzić może.

Są krzewy tarniny Izoldy, ta Pani

cierpki owoc daje i kolcami rani.

Stoi między nimi Kama-jarzębina,

ona dba o ptaki, gdy przychodzi zima.

Tak więc pięknie żyją razem w tej symbiozie,

zwierzęta i drzewa, i człek co się zowie.

A obok w sąsiedztwie, pośród malin krzaków,

toczą się rozmowy w małym warzywniaku.

Co tam dziś na obiad?- brukseleczka pyta,

Bogdana-jeżyka, ogrodu strażnika.

Zapłakana siedzi cebula Grażyna,

przez ten jej aromat wszystkim zrzedła mina.

Fasolka Monika i groszek Stefanek,

flirtują przez okno prawie cały ranek.

Pomidor Ambroży w słonku się wygrzewa,

a papryce Hani już niewiele trzeba.

Rzodkiewka Beata, też się nieźle trzyma,

jest dość ostra w smaku, robak się nie ima!

Kartofelek Ludwik, pomiędzy paniami

Rozalią i Zuzią chwali się kwiatami.

To marchew z pietruszką, choć też mają nacie,

lecz nigdy nie kwitną, nie ma szans z ziemniakiem.

Jeszcze tylko koper Zenon dumnie stoi,

on, jak zając z wiersza nikogo się nie boi.

Kalarepa Zyta i Matylda rzepa,

plotkują, jak zwykle panie o facetach.

A na końcu grządki śmieją się buraczki,

choć z jednego ojca, za to z różnej matki.

Czerwone po Brygidzie, ojcu Mirosławie,

a białe po Wiktorii, zagranicznej sławie.

Pięknie dojrzewają, lecz rzec tu pozwolę,

niektóre z nich wkrótce, znajdą się w rosole!



Autor: Piotr Dmitrzak

Rybnik 10.03.2021 r.


Piotr Dmitrzak
Piotr Dmitrzak
Opowiadanie · 16 listopada 2024
anonim