Witamy w Czytelni – przestrzeni dla twórców i pasjonatów literatury!

Czytelnia to miejsce, gdzie poezja i proza spotykają się z sercami odbiorców, a słowa zyskują nowe życie. To tutaj każdy może opublikować swoje wiersze, opowiadania czy fragmenty powieści, dzieląc się swoimi emocjami, przemyśleniami i artystycznymi wizjami. Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym pisarzem, czy dopiero stawiasz swoje pierwsze kroki w literackim świecie, Czytelnia jest otwarta na Twoją twórczość.

Zapraszamy do odkrywania różnorodnych tekstów, komentowania i inspirowania się dziełami innych autorów. Wywrota od lat łączy ludzi, których łączy pasja do słowa pisanego – dołącz do naszej literackiej społeczności i pozwól, by Twoje słowa zainspirowały innych!

Czytelnia - najnowsze teksty

Bo we mnie umiera świat. Bo we mnie rodzi się wszystko

S. J. K.

Dobrze

słowa twe rozumiem dobrze

może nawet nazbyt dobrze


ty słońce, ja łuna

ja grzesznik, ty komunia

ty kontynent, ja enklawa

tyś zły car, a ja to lawa


powiedz zatem tylko, proszę:

czyż pojąłem nazbyt dobrze?


Dobrze no

ja rozumiem wszystko w lot

boć chyży jestem chłop

mię powtarzać

drugi raz nie trzeba

ja to przecie nie Batszeba

chociaż i mię czasem

bliźniego potrzeba

teraz szczególnie

szczególnie teraz

gdy we mnie cały świat umiera


Powolne cofanie się płynącego światła

gwałtowne zbliżanie się tonącej ciemności

która odsłania perłowe równiny nocy

która zasłania płowe zorze i agresty dnia


Dobrze

ja rozumiem to

nie można mieć Życia w życiu


Dobrze no

akceptuje to

nie dla wszystkich bale

ni papugi tak pstrokate

dla mnie tylko: wiersze białe

lub parszywie zrymowane

i mitry czarne

a jak wina – tylko grzane

nie jak lilie delikatne


Jakie to mleko jaśnieje w dziewiczej piersi

jaka to rusałka gaśnie w rozwiązłości swego krwiobiegu

moje usta nazbyt ludzko otwarte na otwartość ust widmowych


wędrowiec zapomniany w znajomych więzieniach:

przechodzę przez światy pomiędzy naszym światem


Jestem tchórz

włóż we mnie swój nóż

i odejdź stąd lepiej, już!


krzyczący Aniele Rozpaczy

pozbawiony słów by przywołać Słowo

zaklęcie w którym wibruje wszechświat

Święta nazwa która przekracza język!


zstąp!

zstąp!

amen!


krzyczący Aniele Rozpaczy

człowiek obalony

trzyma się ziemi Twojego Cierpienia

głupiec, chyba uwierzył w Baphometa


o, siostro z ziemi mrozów

stary żal płynie przez twoje oczy

o, bracie z nieboskłonu żarów

nowy kwartał drży w twoich palcach


Moje pragnienie czasami

wybuchająca fanfara

słodka jak owoce Jubala

na krwi brata wzniesione przez Kaina

S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 25 listopada 2024
anonim

Romans

S. J. K.

a kiedy muzyka się kończy

kiedy zielony płomień furii dogasa

wtedy, cóż

wstajemy z łóżka, wchodzimy do wanny, wychodzimy, ubieramy się, wychodzimy, idziemy zjeść, wsiadamy do autobusu i jedziemy

na stację

ty skręcasz mi papierosa

lewą ręką mącąc mi udo


dotarliśmy

jesteśmy na stacji i czekamy na twój pociąg

rozmawiamy o życiu doczesnym, o tym jak to było nam fajnie z sobą zeszłej nocy

on podjeżdża

tu też żadnej metafizyki ducha nie ma

całuję na pożegnanie, a ty to odwzajemniasz (co jest raczej oczywiste w takiej sytuacji)

swoim pocałunkiem

który boli mnie, bo nie ogoliłeś się porządnie


przekazuję ci znak pokoju i znikam

pod szarym niebem udzierganym z czułych mgieł listopadowych

i jestem szczęśliwy, bo ciebie tu nie ma

i jestem szczęśliwy, bo wiem, że niedługo zobaczę cię znów

w requiem-basie skończonej piosenki, w ogniku furii, w łóżku, w wannie etc.


i niechże to trwa, niech trwa

gdzie ma płynąć ta tratwa sklecona z przypadku, nie ważne

wszakże nowe elementy życia mam teraz przed sobą

no i trochę z tego do opisania

w wierszach bez kropek na końcu zdania

bo jakże idiotycznym byłaby próba kończenia tego

co nigdy nie zostało zaczęte


S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 24 listopada 2024
anonim

Przypominanie

Leśny gracz

głupek zapamiętał tylko

marsz wbijanych gwoździ

poeta tylko słowa

teraz mają wspólną czterobrygadówkę


przepraszam imadło

przepraszam literki

wasze szkielety wydają się być mi znajome

przepraszam pani piękną twarz pod wiaduktem

czy w innym życiu czego podobnego

już nie mijałem


inteligencja zakorzeniona

w mistrzowskich kontemplacjach

geniusz powtarzalności

który się ćwiczył na drodze

właśnie niedoświadczenia


i przedłożenie komuś czemuś

u kresu gry jak najtrwalszych wspomnień

jak dokumentów na komisji wojskowej

Leśny gracz
Leśny gracz
Wiersz · 24 listopada 2024
anonim

Życie Fauny i Flory

Krzysztof Wesołowski

Z niebieskiego nieba spadają krople deszczu

Z wiosennych opadów znów rozkwitnie łąka

Podziwiaj źrenicy okiem ład natury wieszczu

Jak osa z jednego na drugi kwiatek się błąka


Jak na krasnej trawie kicają w stadzie zające

A barwny dzięcioł w brunatne drzewo stuka

Jak rozświetla ciemności promieniste słońce

A krucha gałąź krzewu do okien domu puka


Jak pieści całą poranną rosę pożywczy wiatr

Jak wyrasta z gleby pierwsza czerwona róża

Jak dociera jej słodki zapach do szczytu Tatr

Jak pająk wystawia na słońcu długie odnóża


Jak pisklęta budzą cichym świergotem kruka

Jak urodzajne pola przechowują różne zboża

Jak wystaje z leśnych grzybów ogon borsuka

To wszystko podsumowując ingerencja Boża


Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
Wiersz · 23 listopada 2024

Psychologia wskazuje wzór człowieka.

Potencjan Bratnicki

Psychologia wskazuje wzór człowieka. Według której człowieka, który nie ma empatii, pasji i poczucia humoru. Trudno nazwać człowiekiem. Czyli wskazuje kres człowieka. Ale jest jeszcze nadzieja, aby z tym wzorem, pójść na kompromis. Czyli niech empatia w trosce o ekosystem będzie pasją, która będzie motywacją dla ludzi. Dopiero wtedy, na pewno pojawi się poczucie humoru. Zweryfikowane empirycznie. Proszę o konkluzje.

Potencjan Bratnicki
Potencjan Bratnicki
Opowiadanie · 23 listopada 2024
anonim

do szpiku samotności

Katarzyna Anna Koziorowska

dzieją się we mnie skargi

na bezbożny wieczór

spopiela strach jakiego szukałam

od kilku wschodów słońca


przykładam płodną dłoń

do snu

usiłuję udobruchać spokój

uwolnić rzeczywistość


skazana

na kolejne westchnienie

nienasycona powszednim wiatrem

jestem dla ciebie ratunkiem

przed płonącymi spojrzeniami

tych którzy znali

urodzaj moich myśli

niedosyt

łatwopalnych wyrzutów


oddala się ciało cień nie wie

którędy do ślepej uliczki

czas spija sekundy

z tarczy zegara

nadzieja ogląda w lustrze

nienaturalnie senne łzy


obnażona do szpiku

samotności

jestem urodzajem

w którego ogrodzie napotkałam

zziębnięte kamienie

twój boleśnie bliski dotyk


wykreślona z listy obecności

odmierzam zachłanny

puls ziemi

Katarzyna Anna Koziorowska
Katarzyna Anna Koziorowska
Wiersz · 23 listopada 2024
anonim

w co wierzę

Katarzyna Anna Koziorowska

brak kontaktu ze światłem

zewnętrznym

brak miłości która mogłaby przypominać

o szczęściu

parę wyrzutów

zadanych z premedytacją

przez brak poruszeń

zderza się z innymi planetami


tęskniłam za marzeniami

dostatecznie długo

aby odszukać brakujący element

rodziłam się dość

często

aby udobruchać słowa

oswoić ciężar obumarłej ziemi


wysiadam

na najbliższej stacji

czy smutek jest wszystkim

co chcesz mi powiedzieć


pragnę wyrzec się krwi

płynącej leniwie

pod prąd

usiłuję zapomnieć o własnym odbiciu

w lustrze sprzedać dotyk

pozbawić ciało samotności


doszukałam się

w twoich pragnieniach odrobiny

czułości

czy Bóg jest wszystkim

w co wierzę

Katarzyna Anna Koziorowska
Katarzyna Anna Koziorowska
Wiersz · 23 listopada 2024
anonim

Nie chcę być tylko stara...

Irena Świerżyńska

Ale, ale...


Kamień spadł i dziura jest.

Taka w spodniach dziś na topie

poszarpane

wyświechtane

takie - stare.


Ale, ale - człowiek to już inna bajka


życie jest i musi być

i taki wiek - radością tkany

odświeżony

wypachniony


z marzeniami - do spełnienia


może teraz

moja, moja, moja scena...




Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 23 listopada 2024
anonim

Chodzenia

Leśny gracz

jeszcze za mną chodzą te chodzenia dziecinne

pukają do świadomości

by tam się przemyślnie rozłożyć

skroplonymi po deszczu parkami

i przede wszystkim lasami


najczęściej w dni wolne od innych chodzeń

za swoim gniazdem tym całym szczęściem

kiedyś nikomu do niczego niepotrzebnym


gdy docieram do atlantyku brudnej kałuży

wspomnienia wywołują mnie do odpowiedzi

z odkryć geograficznych

przy rzadko czytanych posłowiach


bez trudu w cypelku z błota

odnajduje swój przylądek dobrej nadziei



Leśny gracz
Leśny gracz
Wiersz · 22 listopada 2024
anonim

kochaj mnie

Yaro

Przepych zdradzonych nocy

Dziś zbyt szary świt

by się obudzić


Oddam siebie w ciepłe dłonie

Zaopiekuj się kochana

Będę dobry do znudzenia

Zapamiętaj moje smutne oczy

Wpatrzone w dal nie widzę tego

Co utracone przepada w niepamięć


Biegnę za twoim cieniem

by uciec przed chwilą

By zniknął we mnie ból

kochaj kochaj mnie

Yaro
Yaro
Wiersz · 22 listopada 2024
anonim

Rozbitek

Yaro

rozbitek

w oceanie życia

tutaj nie będzie spokojnie

z każdą falą idę na dno

 

nie ma wyspy by przytulić się

do ciepłego piasku na brzegu

 

krążą dmuchane rekiny

zaraz stracę

szansę kolej na przeżycie

 

myśli jak mewy krążą

wśród ukrytych obłoków

mgły wstają poranne

zamykam oczy płynę

 

monsun moczy oczy

zalewa powieki

chwila wieczności

może ktoś uratuje mnie

 

żony wołanie na obiad

wybija mnie z oceanu

wychodzę z wody

 

tak bardzo chciałem się utopić

we własnej wyobraźni

 

krzyczy foka

wychodź z basenu

bo obiad stygnie

Yaro
Yaro
Wiersz · 20 listopada 2024
anonim

Aktualne - z życia wzięte...

Irena Świerżyńska

Słyszysz - mówisz, śpiewasz, grasz - lecą nuty

A tam - mrok i ściany - cisza wieczna


tu gdzie dzwonek ciebie prosi

tam żarówka miga.


Głuchoniemy - kto to taki

była, była - a może jest i gdzieś się buja

szuka drogi - dom zgubiła

i nic nie powie - głuchoniema.


Taka Biała - to nazwisko

tylko obok czarne wszystko


czy da radę - ktoś pomoże

tu na tej - czy może gdzieś... na tamtej drodze.


Kto rozumie - co to znaczy - dłoń i twarz

i trójkąt - dach

jak wytłumaczy - muszę jechać dziś do pracy

mój najbliższy - mój kochany.


ratowałam wiele razy - znam - to znam

oj - było, było

pokazali, wyświetlili - gest bliskości - super pani

i tak - pukali w głowę - w dal wskazali.


Zycie, życie

miga, miga i gotowe


tylko - czasem pęka głowa...





Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 20 listopada 2024
anonim

PiSduś

Arian

PiS, to współczesna kopia PZPR, z Prezesem PiS, który jest wierną kopią I Sekretarza PZPR... towarzysz Kaczyński to ideologiczny komunista i mentalny bolszewik, który za wszelką ceną pragnie przywrócić do życia PRL ! ...PRL, w którym wszelkie służby mniej lub bardziej tajne służyły do utrwalania komunizmu i eliminacji, często też fizycznej, opozycji wobec władzy... towarzysz Kaczyński, to typowy komuch, który dla niepoznaki symbole sierpa i młota zastąpił sobie znakiem krzyża i różańcem... zresztą, polski kościół katolicki też tęskni za PRL-em, bo nigdy nie miał tak dobrze jak za czasów PRL, kiedy to ok. 10.000 księży włącznie z biskupami to byli tajni, albo jawni współpracownicy Służby Bezpieczeństwa...


Jest bowiem wychowankiem wpływowego stalinowca Stanisława Ehrlicha, byłego wykładowcy Wydziału Prawa i Administracji na Uniwersytecie Warszawskim. Nauczał on studentów, mówiąc w skrócie, jak uzasadniać mądrością etapu, zbrodnie stalinizmu w Polsce. Taki właśnie ,,autorytet" naukowy ukształtował braci Kaczyńskich oraz kilku innych przedstawicieli rzekomej opozycji antykomunistycznej.


..Czyli, że prawo jest wypadkową interesów grup najsilniejszych? To jakieś mocno darwinistyczno-marksistowskie podejście..."


,,Upraszczając, wola polityczna wyrażona przez naród jest nadrzędna wobec prawa."


Teoria państwa i prawa wykładana przez Ehrlicha wskazuje na moralno-intelektualną aberrację. Dopuszcza rolę arbitra usytuowanego w systemie politycznym ponad prawem stanowionym, To prosta droga do organizacji państwa policyjnego i usprawiedliwienia zbrodni władzy na tle politycznym.


,,Czy wiesz, że miną stulecia i ludzkość zacznie głosić ustami swych mędrców i uczonych, iż przestępstwa nie ma, a więc nie ma i grzechu, są natomiast jedynie głodni. "Najpierw nakarm, a dopiero potem żądaj od nich życia cnotliwego!" -"+


,,Zrozumieją wreszcie sami, że wolność i chleb ziemski pod dostatkiem dla wszystkich to rzeczy razem nie do pomyślenia, wzajemnie się wyłączające, bo nigdy, nigdy nie potrafią oni podzielić czegoś sprawiedliwie pomiędzy siebie! Przekonają się także, że nie mogą być również nigdy wolni, dlatego że są ludźmi słabymi, zepsutymi, skłonnymi do grzechu i buntu."+


Jarosław Kaczyński zmierzał od początku swojej działalności do systemu wodzowskiego, upozorowanego na demokrację parlamentarną. Partia kieruje, a rząd rządzi. Jeden wodzuś, jeden naród, jedna religia... Doprowadził w konsekwencji do polaryzacji na dwa wrogie plemiona PiS - PO. Dopóki trwać będzie ten szkodliwy syndykat, grozi chroniczny kryzys państwa, a nawet bankructwo.


Mniej więcej w 2005 roku przyswoił sobie oczywistą zasadę wyborów demokratycznych. Elektorat wiejski głosuje na hasła socjalne. Wieśniak zabiega o większe dopłaty bezpośrednie, i tyle...Górnik dołowy domaga się skupu węgla po cenie najwyższej na rynku. Nikogo nie interesuje stan budżetu państwa i wielkość długu publicznego. Lewandowski palnął kiedyś głupotę, że Polacy głosują na marzenia, I trzeba kapitalizm przemycać w socjalistycznym opakowaniu. Nieprawda. Ludowa demokracja z natury rzeczy wszędzie jest jednaka. Wybiera się tych, którzy obiecują dzielenie cudzego ciasta.


Jeszcze w latach 90-tych, antykomunistyczne wywody. a także ostentacyjne poszukiwanie ,, układu", którego stanowi prominentną część, budziły politowanie komentatorów. Na koniec został królem żebraków.


,,Biorąc chleb od nas, zobaczą oczywiście jasno, że to my zabieramy chleb, wytworzony ich własnymi rękami, od nich, aby zaraz im samym go rozdać, zobaczą, że dokonuje się to bez żadnego cudu, bez jakiejś zamiany kamieni w chleb. Ale zaiste jeszcze więcej niż z samego chleba cieszyć się będą z tego, że otrzymują go z rąk naszych! "+


+ F. Dostojewski








Arian
Arian
Opowiadanie · 19 listopada 2024
anonim

Na uwięzi

Piotr Dmitrzak



Przez lata za mordę trzymani

ręką złowrogą zbrodniarza i kata,

bez możliwości, szans i wyboru,

tak usypiani przed wizją świata.

Karmieni kłamstwem w różnej postaci.

Oczy w symbiozie figur ekranu

zdały się być pochłonięte niczym,

pustką pojone wielmożnych panów!

Wyrwani światu, wyrwani Bogu,

niczym szkielety skórą obszyte,

często żyjący wśród nędzy, głodu,

chociaż wciąż w sercach mieli wyryte

to, czego nikt im wydrzeć nie umiał:

Ojczyznę, Miłość i Wiarę w Boga,

skrzętnie schowane, w środku zaszyte,

gdy wróg się czaił i wokół trwoga!

W takiej postawie trwali ukryci,

niczym klienci fryzjera-golarza,

chociaż emocje walczyły w środku,

nikt nie zobaczył tego na twarzach.

Po kilku latach ogólnych swobód,

znów nam się rodzi ta wizja świata:

mordów, przemocy, głodu, niewoli…

Ile znów potrwa? Miesiące? Lata?

Jak się potoczy? Co nam przyniesie,

ta już dziejąca się wizja świata?


Autor: Piotr Dmitrzak

Sanok 21.04.2022 r.


Piotr Dmitrzak
Piotr Dmitrzak
Wiersz · 19 listopada 2024
anonim

...BS

Mithril

https://www.youtube.com/watch?v=wnH1d4wh9tg

Mithril
Mithril
Dramat · 19 listopada 2024

nie myl mnie z sobą

Andrzej Feret

nie myl mnie z sobą


zawsze bądź ze mną i pocałunkiem

nie myl żem chory albo kot w butach

pomylić piękno to zawsze problem

albo jest niebo albo jest piekło


nie myśl, że nie wiem co robisz dla mnie

jutrzejszy dzień jest bez pijaństwa

ale że smutno i noc jak powiem – nocy bezpańska

nie myl mnie z ciemnią, lecz dotknij piękno


nie stawiaj nocnej przykrej kabały

niech myśl ogarnie co nie chcę zawsze

i co nie zrobię od zawsze, ,,, zrobię

tak od niechcenia czule swobodnie


odsłonić cudną postać rozkoszną

już bez pijaństwa i bez niechcenia


18 listopada, 2024

Andrzej Feret


foto z Internetu


Proszę ze mną postępować według Czułego Narratora, proszę odstawić Narratora, którem brak czułości.


Andrzej Feret - nie myl mnie z sobą zawsze bądź ze mną i... | Facebook

https://www.facebook.com/photo?fbid=1128239641972718&set=a.104900010973358



Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 18 listopada 2024

wiersz

Yaro

piszę wiersz za swoje winy

ten co bez winy niech

rzuci na papier tekst

podważy mój grzech

przykrywając własnym

Yaro
Yaro
Wiersz · 18 listopada 2024
anonim

Zawieszenie broni

Arian

"...Na wojnie politycy dają amunicje...bogaci dają "jedzenie"...a biedni swoje dzieci...Kiedy wojna się kończy...politycy podają sobie ręce...bogaci podnoszą ceny żywności...a biedni szukają grobów swoich dzieci..." - stare bałkańskie powiedzenie w wolnym tłumaczeniu.


Niebawem nastąpi zawieszenie broni na Ukrainie, aby strony miały czas na uzupełnienie zapasów broni.

Wszędzie, gdzie walczy Ameryka cudzymi rękoma, wojny trwają po kilkadziesiąt lat. Trudno mieć złudzenia co do wpływowych kół biznesu. Lobby zbrojeniowe w Stanach nie zrezygnuje z zabiegania o intratne kontrakty wojskowe.


Pomimo że prawo zakazało podżegania, czy pomocy w wojnach napastniczych, kompania wojska polskiego przy armii USA, zaatakowała Irak w 2003 roku pod zmyślonym pretekstem. Inaczej jest w obliczu rosyjskiej agresji, dyżurni eksperci podnoszą histeryczne larum. Wyszła hipokryzja. Trzeba jednak przypomnieć, że NATO od początku istnienia szachuje Moskwę największym arsenałem strategicznej broni jądrowej zgromadzonej na planecie.


Wielu komentatorów wytyka rosyjskiej armii zbrodnie na ludności cywilnej nie dostrzegając podłości Izraela w strefie Gazy. Gadające głowy w mediach wykazały dwulicowość. Plemienne podejście do wojny. Notabene Ukraińcy znają ten styl wojowania z praktyki terrorystycznej band UPA.


Podczas ,,dnia niepodległości" dygnitarze obchodzili święto przesadnie wystrojeni na biało-czerwono, jakby zamierzali ukryć hańbę propagowania flagi czerwono-czarnej.


Należało szczelnie zamknąć granice Unii przed imigrantami ze wschodu, a nie wpuszczać do domu, obdarowując socjalem nieproszonych gości. Jak głupie jest społeczeństwo, pozbawione odrobiny instynktu samozachowawczego.


Niebezpieczny kazus - Duda przekracza uprawnienia prezydenckie. Prowadzi nielegalną politykę zagraniczną pod dyktando prezesa opozycyjnej partii.


Wodzowie dietetyczni od prawa do lewa, żałosne pisdy, oddały aktywa narodowe zagranicznym lichwiarzom, by wepchnąć pracowników do zachodnich korporacji za psie grosze. Ale ostatnio coraz bardziej podupada kolonialne eldorado.



Arian
Arian
Opowiadanie · 18 listopada 2024
anonim

Umiłowanie

S. J. K.

Miłuję twoje serce — cyfrę 1-ą

W którym tętni czarna dziura

Połykająca nieprzerwanie to

Co się teologii nazywa cnotokractwem


Miłuję Naród mój — cyfrę 2-ą

I dwa kolory Jego

Które nierząd mój

Symbolicznie i z gracją pogłębiają co dzień


Miłuję Orła Bielika — liczbę 3-ą

Najdumniejszego spośród stworzeń lotnych, pana moralnego nieboskłonu

Jego pióra z mąki rozbełtane

Przez niepodzielną triadę czarnych Imperiów


Miłuję niemniej także Jezusa — liczbę 4-ą

I każdą z czterech dziur w Tym ciele

Te członki i bok lewy

Z których miód spocieka na dłonie niedowiarków


A ja sam (w tej miłości swojej czteroramiennej gwiazdy)

Jestem niby Judasz, zmącony przez lukę w prawie

Przez którą to, do celi mego świata


Po tęczy pnie się Piłat

Co w Księżycu wycierpiał wszystkie gwoździe i włócznię przymierza

By teraz zwinnie

Na moje szlachetne niewolnictwo


Nałożyć karb zbawienia

S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 18 listopada 2024
anonim

Złoty dzień z tobą w Argentynie

S. J. K.

Statkiem popłynęliśmy

Fatalna dwójka, geniusze życia

Z gołębią dłonią weszłaś ze mną w slumsy

Choć puste kości miałaś, niczego się nie bałaś

Dusza jakaś, zbroja jakaś

A reszta to było tylko szkoło

Więc szliśmy, więc szliśmy


Od pocisków okna mansardy naszej

W agonii jęczały noc całą

Jakby jama ustna zalana próchnicą

Ale my na hamaku w bzy zasnęliśmy

Jakby to na Gwiazdkę miał być prezent

Jakby nam kto maślanką pozalewał zmysły


O świcie Szatan nasz traci swój szmaragd

Wtedy to sprawdzam czy nadal tu jesteś

Czy żeś czasem mi przez sen nie zwiała

Urokiem zwiana

Z jakimś José z pokoju na piętrze

Ale nie, ty byłaś przy mnie aż do rana

I ty mi uwierz, moja mała

Że nie dało mi się wtedy

Się ciebie nie pocałować


A kiedy przez okno (nie zapomnę nigdy) chciało przecisnąć się słońce

W obawie, że sparzy ono twoją papierową aureolę

Ja władnym ciałem ciebie zasłoniłem

Przed tygrysim pazurem opalenizny

Na plażach nudystów ona diadem, korona jakaś

Lecz pod mikroskopem wykształcenia wyższego —

Czarny rak, gangrena i et cetera


Ja to chciałem wziąć na siebie (czułem, że muszę)

Wiesz, ja ze słońcem żyję dobrze

Ono drapie, ja prawie nie płaczę

Można by rzec, że kochamy się prawie

Jednak to z tobą przeszedłem przez noc

I-ty przed słońcem ciepło mnie dałaś

I-ty, z tobą tylko

Będę mógł dzień dniem nazywać

I-z-tobą tylko mlekiem sen oblewać

I-z-tobą tylko dzień skończony (na podłodze trociny, balony) zaczętym dniem nazywać

Nowy dzień, złoty dzień


I-ty — moja Argentyna w nim

S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 18 listopada 2024
anonim