Witamy w Czytelni – przestrzeni dla twórców i pasjonatów literatury!

Czytelnia to miejsce, gdzie poezja i proza spotykają się z sercami odbiorców, a słowa zyskują nowe życie. To tutaj każdy może opublikować swoje wiersze, opowiadania czy fragmenty powieści, dzieląc się swoimi emocjami, przemyśleniami i artystycznymi wizjami. Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym pisarzem, czy dopiero stawiasz swoje pierwsze kroki w literackim świecie, Czytelnia jest otwarta na Twoją twórczość.

Zapraszamy do odkrywania różnorodnych tekstów, komentowania i inspirowania się dziełami innych autorów. Wywrota od lat łączy ludzi, których łączy pasja do słowa pisanego – dołącz do naszej literackiej społeczności i pozwól, by Twoje słowa zainspirowały innych!

Czytelnia - najnowsze teksty

Język w atramencie

S. J. K.

Język w atramencie
Znów dziś oszukał mnie.
Obiecywał deszcz,
A przyniósł biały śnieg.

Dobija mnie mróz
I przeszywa żal,
Gdy mówisz, że

Mój szyfonowy szal
Nie przyniesie mi ciepła
W przeciwieństwie

Do Twojego ramienia.

Jesteś klepsydrą,
A ja pisakiem twym,
Co lepiej już

Niech spłynie w dół
Na atramencie słodkich słów.

Wargi niebieskie
Chcą znów utopić mnie
W okropnym słowie na „m”
I cichym echu niosącym „nie”.

To słowo,

Jest Słońcem

I Horyzontem;

Łzą,

Uśmiechem i mrozem;
Naszego Życia

Początkiem i końcem;
I martwą gwiazdą,

Która, chcąc nie chcąc,
Musi kiedyś wygasnąć.

Oceń ten tekst
S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 13 września 2024
anonim

Modlitwa na rogu ulicy

Nie ścigaj tego Znajdzie cię Ścigaj to Nie znajdziesz tego Przebudzisz się pośród ryku spalinowych zwierząt Na ulicy, w drodze do Nirvany Na pustyni świata /od zawsze był/ Na świętej ziemi przedmieścia Pośrodku pustki dzwonków Pomiędzy strofami wierszy W świętej nagości umysłu W huku nadciągającej zawieruchy Która przeminie by krople deszczu mogły znowu uderzać o ziemię Nie bój się To tylko wiatr wieje z Zachodu Duch Ginnsberga i anioł niosący w ręku twoją cichą zagładę przemawiają do ciebie Miłosną poezją To tylko kończy się nocna zmiana W miasteczku o nieznanej nazwie Zagubionym w nieskończonej przestrzeni To tylko ty odbijasz się w opuszczonych korytarzach Uchodzisz sobie spomiędzy palców Jak mgła
Oceń ten tekst
wiktordyl1989x
wiktordyl1989x
Wiersz · 13 września 2024
anonim

Wsteczny postęp

Marek Jastrząb

 

Statystyka jest nieubłagana: czytamy mniej niż mało. Co prawda są jeszcze w narodzie zboczeńcy zafascynowani literaturą, ale są to niedobitki ludzi mądrych. Poprzedni konsumenci słowa publikowanego zostali wyrugowani z istnienia i zastąpieni czytelnikami nie mającymi pojęcia o kulturze innej, niż parciana. Utwory ambitne opuszczają górne półki, a na ich miejsce tarabani się fabularny motłoch.

 

Obok nałogowego nieczytania, mamy nadmiar bodźców atakujących słuch, wzrok i powonienie. W nich należałoby szukać słabowitej wyobraźni oraz durnoty na literę a. Film, fotografia, ożywiona korespondencja ze znajomymi nieznajomymi z Facebooka, gdzie tu znaleźć okienko na nudną jazdę rozumem po tekście? Toteż poddajemy się ułatwieniom związanym z postępem. Zamiast się wysilać np. czytaniem opisów przyrody lub scen batalistycznych, czy aby nie wygodniej pstryknąć fotę? Albo poczekać na film zrobiony na podstawie owej książki? Prześlizgujemy się przez gęstwinę zbyteczności i cwałujemy tam, gdzie coś się dzieje.

 

To, jak postępujemy i kim jesteśmy, zależy od środowiska, w którym przebywamy. Jeżeli od urodzenia byliśmy uczeni nie poznawania innego świata, prócz świata pozorów, prócz złudzeń powstających z lęku, jeśli wegetowaliśmy pośród otaczających nas, z grubsza ciosanych przedmiotów i żyliśmy nie mając dostępu do prawdziwego piękna, to skąd mieliśmy dowiedzieć się, że obok intryg, pomówień i egoizmu, istnieje subtelność i wrażliwość? Jak mamy być delikatni i kulturalni, jeśli nie wiemy, że pomiędzy tak uświęconymi w a r t o ś c i a m i, jak fura, piwko i laski, istnieje Mozart i bywają niezrozumiałe tęsknoty?

 

Ale wystarczy urodzić się nie w otoczeniu awantur o przesoloną zupę, wystarczy móc chodzić do muzeum, widzieć na jego ścianach nie ramy i gwoździe, a obrazy i rozmawiać z ludźmi mającymi coś istotnego do przekazania, by dostrzec, jak wiele jest do nauki. Jak wiele nie wiemy i jak metodycznie kurczą się nasze poprzednie umiejętności.

 

Dzięki udogodnieniom spływającym na nas, zapomnieliśmy tabliczki mnożenia; bez kalkulatora ani rusz. Komputer i jego możliwości, Internet i jego zasoby, zamieniły nam życie w raj. Klawiatura zabrała nam osobisty charakter pisma. W celu ułatwienia życia miłośnikom pisania, wymyślono poprawiacza ortograficznych byków i w ten oto prosty sposób rozwiązano problem analfabetyzmu. Przy czym dodać się godzi, że nie wszystkim odbiło; wśród mrowia „piśmiennych inaczej”, zachowały się pojedyncze jednostki książkowych moli. Buntownicze, przebywające z dala od zgiełkliwego populizmu, siejące popłoch w szeregach zwolenników ciemnoty i odporne na gremialne zgłupienie.

Oceń ten tekst
Marek Jastrząb
Marek Jastrząb
Dramat · 13 września 2024
anonim

Modlitwa na rogu ulicy

Nie ścigaj tego Znajdzie cię Ścigaj to Nie znajdziesz tego Przebudzisz się pośród ryku spalinowych zwierząt Na ulicy, w drodze do Nirvany Na pustyni świata /od zawsze był/ Na świętej ziemi przedmieścia Pośrodku pustki dzwonków Pomiędzy strofami wierszy W świętej nagości umysłu W huku nadciągającej zawieruchy Która przeminie by krople deszczu mogły znowu uderzać o ziemię Nie bój się To tylko wiatr wieje z Zachodu Duch Ginnsberga i anioł niosący w ręku twoją cichą zagładę przemawiają do ciebie Miłosną poezją To tylko kończy się nocna zmiana W miasteczku o nieznanej nazwie Zagubionym w nieskończonej przestrzeni To tylko ty odbijasz się w opuszczonych korytarzach Uchodzisz sobie spomiędzy palców Jak mgła
Oceń ten tekst
wiktordyl1989x
wiktordyl1989x
Wiersz · 13 września 2024
anonim

Modlitwa do Stwórcy

Krzysztof Wesołowski

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !...

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !

Tyś co rządzisz różnorodną zwierzyną i niezmiernymi oceanami

Tyś co ognisty zapał miłości rozprzestrzeniasz między nami

W Tobie wszyscy mamy świętości upodobanie !

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !...

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !

Tyś co w górę serca i rozsądku jesteś zawsze sprawiedliwy

Tyś co oddałeś jedynego syna by świat od grzechu był szczęśliwy

W Tobie wszyscy mamy wierności oddanie !

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !...

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !

Tyś co w niepojętych nam nieskazitelnych niebiosach błękicie

Głosisz bezkresne słowo – wskrzeszasz pośmiertnie w dobrobycie

W Tobie wszyscy mamy autorytetu kazanie !

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !...

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !

Tyś co prowadzisz jasną ścieżką synów marnotrawnych w okamgnieniu

Tyś co posłanych błogosławionych masz na każdego palca skinieniu

W Tobie wszyscy mamy uzdrowienie ducha stanie !

 

Mój Ty najjaśniejszy szlachetny Panie !...

 

 

Oceń ten tekst
Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
Wiersz · 13 września 2024

Ad prisca Roma

Krzysztof Wesołowski

Zasadniczo jego preludium wywodziło się od wilczycy

To właśnie wtedy doszło do podłego bratobójstwa

I założenia pierwszej prowincji na apenińskiej górzycy

Osada rosła w siłę mimo ostatniego królobójstwa

 

Choć było tak że jego ludność żyła w skrajnym ubóstwie 

Do reszty zapomnieli już co to znaczy monarchia 

Wzniecili srogi bunt i pokładali nadzieję w wielobóstwie 

Pomimo to przez niedługi okres trwała anarchia 

 

Bo wtedy jego ustrój zmienił się w powszechną republikę

Podczas której wybierani byli przez lud senatorzy

Byli oni wielce rozchwytywani przez tutejszą publikę

Równie podobnie jak wybitnie uzdolnieni aktorzy

 

Znów doszło do zmian ustroju tym razem w cesarstwo

Tam zaś odbywały się krwawe walki w Koloseum

A dodatkowo regularnie dopracowywano rzeźbiarstwo

Które osiągnęło w swoim okresie istne apogeum

 

Po poprzednim ustroju narodził się absolutny dominat

Który nie był długi bo doszło do granic podziału

Oprócz tego ówcześnie dominował podwójny nominat

Który ogólnie nie powstałby bez cesarzy udziału

 

W międzyczasie toczono na jego terytorium dużo bojów

W których Ostrogoci odebrali ludowi dobra spadku

To jedna z wielu przyczyn kresu jego dalszych podbojów

I w konsekwencji doprowadziło to do jego upadku

 

 

Oceń ten tekst
Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
Wiersz · 12 września 2024

bywało inaczej

Yaro

miałem być pogodny 

jak wczorajszy dzień 

przynieść śniadanie do łóżka 


zmieniłaś mnie

o gwiazdo 


zamiast światła jakoś wyblakłaś na moim niebie 


gdy uczucia ostygły z herbatą 

pragnę z satysfakcją wypić i odejść 

lub czekać aż coś się zdarzy 


wczoraj było inaczej 

kochałaś sercem teraz patrzysz na konto  

przez wyblakłe okulary swojej starej

 

Oceń ten tekst
Yaro
Yaro
Wiersz · 12 września 2024
anonim

Klasa

Konrad Koper

Na początku wspomnę o rodzinie Wieczorków :

Damianie głównym bohaterze, jego ojcu Wiktorze- biznesmenie, wujku Eugeniuszu- wzór moralny i o kuzynie prowadzącym firmę. 

                                  Zaczynam :

Wiatr dmie w młodzieńca – blondyna.

Rzuca jachtem. To nie zabawa.

Wzburzone jest też życie…

 

Wieczorem Damiana czekała długa rozmowa, atmosfera była napięta.                   Na początku mówił Wiktor – Ojciec młodzieńca. Opowiadał o interesach, obowiązkach. Ganił Damiana za lekkomyślność. Młody bohater odezwał się :                            Zamierzam być sportowcem. Wiktor odpowiedział : Zajmij się czymś pożytecznym, choćby handlem. Rozgorzała kłótnia, którą przerwał Eugeniusz.                  Stwierdził : Niech robi co chce w życiu. Najwyżej zrezygnuje z dużych pieniędzy, będziemy go spierać. Gorąca dyskusja skończyła się.

                                                *

Eugeniusz codziennie rano kupuje gazetę w jednym kiosku. Tego dnia był z Damianem na zakupach. Minęli stragan na rynku. Eugeniusz powiedział : dorobkiewicze, ale ciężko  pracują. Dziedziczą interes z pokolenia na pokolenie. Popieram. Potem przechodzili obok aktywistów inaczej zorientowanych.               Eugeniusz skomentował : Odmieńcy, ale nieszkodliwi. Ważne, że są szczęśliwi.

                                              *

Damian miał koleżanki, wkrótce jedną odwiedził. Przytoczę kawałek rozmowy;             Damian : Co skończyłaś ? Beata : Fizykę. Bohater : Jesteś zadowolona ?                  Odpowiedziała : Tak, ale straciłam czas. Koleżanki po zawodówce, już ustawiły się  i założyły rodziny. Dalszy fragment rozmowy nie był interesujący.

                                               *

Damian przeszukiwał strych i znalazł kilka listów od Kingi.

                               Pierwszy list :

 

                                Drogi Damianie – przyjacielu

 

Zaszłam w ciąże, mój chłopak Roman skłonił mnie do aborcji, obiecywał  mi wiele.

Nie jestem przekona, czy postąpiłam etycznie. Porzuciłam też wiarę katolicką.

Wkrótce mój ulubienic odszedł…

                                          Twoja przyjaciółka Kinga.

 

Drugi list :

                                    Drogi Damianie – przyjacielu

 

Koszmar z młodości powraca, ilekroć widzę bawiące się dzieci. Miałabym czwarte dziecko. Chcę cofnąć czas. Pierwszy raz pomyślałam o samobójstwie.

                                           Twoja przyjaciółka Kinga.

 

Trzeci list :

                                        Drogi Damianie – przyjacielu

 

Trauma związana z niechcianym dzieckiem powraca. Na domiar, mój brat Grzegorz trafił do sekty. Wierzy w bzdury, powierzył majątek na wspólnotę i odsunął się od rodziny.

Jestem załamana…

                                               Twoja przyjaciółka Kinga.

 

Kilka tygodni później przyjaciółka popełniła samobójstwo.

                                   *

Już wspominałem o gazecie – sekrecie Eugeniusza. Pewnego razu wyjawił on tajemnice Damianowi –mówił :

Mam wstydliwy epizod w życiu : w tym kiosku pracuje Paweł, pożyczyłem mu pieniądze- lekarze uleczyli jego chorą matkę. Byliśmy przyjaciółmi. Potem było gorzej : Paweł wpadł w złe towarzystwo, kradł samochody ale wygrał w lotto.        Zazdrościłem mu i wyjawiłem tajemnicę. Paweł trafił do więzienia. Po dawnej przyjaźni pozostał tylko kiosk. Wspominam dobre chwile…

Dzisiaj jestem lepszym człowiekiem i bardzo żałuję.

                                            *

Pewnego dnia Damian odwiedził Beatę i Leszka sierotę.

Beata czytała gazetę : Zapomogi dla biednych… - Dalej czytała o milionerach… 

Damian dodał : Gnębiona jest klasa średnia. Od niej zależy przyszłość… Beata zapytała : jak ją pojmujesz. Damian skwitował : różnorako.

Gdy nastał wieczór Damian spotkał Leszka. Kolega wyjawił mu tajemnicę : Wczoraj spotkałem biologicznego ojca i dostałem od niego pieniądze. Potem rozstaliśmy się. Proszę o dyskrecję…

                                                *

Po kilku latach Damian wygrał w zawodach sportowych na olimpiadzie, otrzymał wysoką nagrodę i był ustawiony w życiu. Wszyscy byli z niego dumni.           Damian odstąpił swoją firmę kuzynowi Sebastianowi. Główny bohater  odziedziczył : dom, działkę i obligacje.

                                                   *

Moją nowelę końce myślą : „W różnych katalogach są liczne opowiadania.”

 

        

 

 

 

  

 

 

 

                                             

 

 

 

 

 

 

Oceń ten tekst
Konrad Koper
Konrad Koper
Opowiadanie · 12 września 2024
anonim

Pewnie wróci płot i miedza...

Irena Świerżyńska

Wiedza była  -  bieg

i stery

 

akademia  - świat charyzmy 

szyk

maniery

jedna dwie - czy może cztery

 

dzisiaj dużo

kasa mierzy

 

niemożliwe - stop i basta

 

było

było  -  a tymczasem pełna klasa

 

wracaj 

wróci płot i miedza

 

umiesz - wiesz i śpiewaj basem...

Oceń ten tekst
Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 12 września 2024
anonim

Księżyc wariatów

Arian

Tutaj, prawie wszyscy literaci są niezdrowo popierdoleni. Publikują jakieś swoje grafomańskie majaki oderwane od rzeczywistości, nazywane wierszami, zamiast robić coś sensownego ( np. redagować literaturę faktu, tropić afery i nieprawości władzy). Uprawiany jest dziecięcy  eskapizm, jak palenie trawki, nieodpowiedzialny sex, rapowanie, i podobne zajęcia ludzi pogubionych. A trzeba stale zabiegać  o wolność jednostki, kiedy wolności od złego nikt nie daje za darmo. Często, pod pozorami demokracji lub zbawicieli świata, panoszą się  podejrzane  siły, które organizują zniewolenie w systemach  pokrętnych praw. Od  demokracji przedstawicielskiej do tyranii motłochu, jeden krok. Ludowa demokracja, to najgłupszy ustrój, który zrównuje głosy ignorantów  z głosami uczonych. W takim państwie notable stali się lokajami ludu, albo oszustami okupującymi urzędy dla własnych korzyści.

 

Precz  z farsą  praworządności, Dosyć aktorów, dosyć klakierów, dosyć animatorów, zakulisowych targów. Jebać teatr ludowej demokracji.

 

 

Arian
Arian
Opowiadanie · 11 września 2024
anonim

Księżyc wariatów

Arian

Tutaj, prawie wszyscy literaci są niezdrowo popierdoleni. Publikują jakieś swoje grafomańskie majaki oderwane od rzeczywistości, nazywane wierszami, zamiast robić coś sensownego ( np. redagować literaturę faktu, tropić afery i nieprawości władzy). Uprawiany jest dziecięcy  eskapizm, jak palenie trawki, nieodpowiedzialny sex, rapowanie, i podobne zajęcia ludzi pogubionych. A trzeba stale zabiegać  o wolność jednostki, kiedy wolności od złego nikt nie daje za darmo. Często, pod pozorami demokracji lub zbawicieli świata, panoszą się  podejrzane  siły, które organizują zniewolenie w systemach  pokrętnych praw. Od  demokracji przedstawicielskiej do tyranii motłochu, jeden krok. Ludowa demokracja, to najgłupszy ustrój, który zrównuje głosy ignorantów  z głosami uczonych. W takim państwie notable stali się lokajami ludu, albo oszustami okupującymi urzędy dla własnych korzyści.

 

Precz  z farsą  praworządności, Dosyć aktorów, dosyć klakierów, dosyć animatorów, zakulisowych targów. Jebać teatr ludowej demokracji.

 

 

Arian
Arian
Opowiadanie · 11 września 2024
anonim

Patologia XXI wieku

Krzysztof Wesołowski

Gwałtowną błyskawicą nadchodzi nowe pokolenie

Jest to bezlitosne stado nieokiełznanych zwierząt 

Ani to zadbane ani to mądre – patentowane lenie !

Ale pewni swego chcą obalić prędko dowolny rząd

 

Takie mają na bliską przyszłość nikczemne plany 

Do osób w sędziwym wieku krzyczą – precz stąd !

Nawet nie współczują innym chorób różne stany

A czy zmienią swoje postepowanie ? – ależ skąd !

 

Poza własną osobą nie patrzą praktycznie na nic 

Specjalnie ignorują wyżej postawione sobie cele 

A tylko balują od dnia do późnej nocy bez granic

Niech pomodlą się najlepiej za siebie w kościele

 

Taka właśnie wyrosła nam współczesna młodzież

Która na wszystko co piękne i wartościowe pluje

A jedynie chwali się że posiada prestiżową odzież

I tym oto sposobem państwo doszczętnie rujnuje 

 

 

 

Oceń ten tekst
Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
Wiersz · 11 września 2024

***(Gdybym tylko mógł cofnąć czas)

Krzysztof Wesołowski

Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Nie byłoby na pożegnanie wielkiej złości 

Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Objęłyby mnie ramiona pierwszej miłości

Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Nie byłoby między nami niezgody

Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Wiedlibyśmy życie pełne wygody

Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Uczycie na nowo odrodziłoby się w nas 

Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

Gdybym tylko mógł cofnąć czas...

 

Oceń ten tekst
Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
Wiersz · 11 września 2024

***(Jestem złotym milczeniem)

Krzysztof Wesołowski

Jestem złotym milczeniem

Jestem srebrną mową 

Jestem zawiłą głową 

Jestem pamiętnym imieniem

 

A Ty ?

Kim Byłaś ?

 

Byłaś mym kruchym sercem

Byłaś mym stałym pragnieniem

Byłaś mym wiecznym istnieniem

Byłaś mym przytulnym miejscem 

 

Byłaś...

Niestety...

Niestety... 

Tylko Byłaś...

 

Oceń ten tekst
Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
Wiersz · 11 września 2024

Dziennikarskie hopsasa

Marek Jastrząb

Wieści, jakie sobie serwujemy na dobry początek niemiłego dnia, to bezlik samochodowych karamboli, latające szczątki ludzkich ciał, selfiki z ulicznych agonii, tragedie i ostrzeżenia, bohaterzy i łachudry. Wieści pojawiające się razem z otwarciem porannej gazety lub radia, budzące sprzeciwy i hejterskie komentarze, czytane pod pierwszy łyk rozespanej kawy. Ploty o rozwodach, zdradach i pogrzebach ludzi znanych z tego, że są nieznani. Informacje te sąsiadują z lotniczymi katastrofami, stykają się z natłokiem sensacyjnych michałków, podsłuchanych zwierzeń, materacowych intymności, rodzinnych niedyskrecji wywlekanych bez pardonu na jaw.

 

Nie ma dni bez bombardowania informacjami, a im są gorsze, tym cenniejsze. Pies ogryzający człowieka do kości, cieszy się większym zainteresowaniem, niż podły los konia w tatrzańskim parku. Najlepszym newsem byłby wiadomość, że zamiast koni, w roli cugantów ciągnących zaprzęg wystąpią zziajani zwolennicy męczenia zwierząt a na wozie pojadą wzmiankowane perszerony.

 

Natomiast bezdomna psina pałaszująca resztki ze śmietnika lub rodzinka głodnych dzików defilująca środkiem placu dziecięcych zabaw, lądują na ostatnich stronach wiadomości; jako zmurszałe topy, kicają po nieczułych umysłach. Budzą brak zainteresowania, ponieważ gdyby taki pies miał manko w odnóżach i tylko trzy giry; jeśliby karmik dla dzików stał w bezpośredniej bliskości pomnika obecnego decydenta, to może wiadomość ta mogłaby awansować do działu sensacji z górnej półki. Wówczas opowiadałoby się o nim we współczujących tonacjach, a niejeden gryzipiórek otrzymałby finansową pochwałę.

 

Przy sprzyjającej wenie i pomyślnych wiatrach historii mógłby ów zoil uczynić z niego bohatera serialu wszech czasów. W zależności od zasięgu i poczytności pisma, można by rozwinąć nie tylko merdający wątek kundla, lecz opisać jego dzieciństwo pod śliską górkę.

*

W nie tak odległych, a mocno nadgniłych czasach, skrupulatnie przestrzegano zasady, że radiowym, gazetowym czy telewizyjnym domownikiem zostawał ktoś, kto stanowił przeciwieństwo intelektualnego buraka o wszechstronnej niekompetencji. Od przyszłych prezenterów wymagano profesjonalizmu. I nie była to zasada teoretyczna i papierowa, lecz jak najbardziej obligatoryjna!

 

Teraz poniechano komuszych wymysłów, zrezygnowano z ogłaszania konkursów na prezenterów i dziennikarzem zostawał pierwszy lepszy byle kto. Odtąd był wolnym strzelcem jakiejkolwiek idei; nabożnym ateistą lub pieczeniarzem w komży i jarmułce jednocześnie. Zrezygnowano ze ścisłego przestrzelania reguł, a gęste sito naboru stało się fikcyjnym narzędziem. Zniknęła korekta tekstów przeznaczonych do publikacji. Zanadto kojarzyła się z ingerencją cenzora. Błędy gramatyczne i ortograficzne zdarzały się częściej, niż przeważnie. W rezultacie czego nawiedziła nas klęska urodzaju nierzetelności. Nastąpiło rozprzężenie reguł i ogólne hopsasa. Demolka sensu. Okazało się bowiem, że profesjonalistą jest nie ten, co ma pojęcie o wykonywanym zawodzie, lecz ten, co wyżej skacze w rankingach oglądalności.

 

Hurtem i „jak leci” przyjmowano kandydatów na gwiazdy. Mile widziano żurnalistę nie mającego dykcji, zaliczającego wpadki, dającego spektakularne plamy i popełniającego dobrze płatne Faux pas. Kaleczącego polszczyznę i nie znającego się na tym, co pisze. Byleby bulwersował, zniesmaczał, rozwścieczał na wizji. Zadawał wątpliwego szyku. Byleby było głośno i żenująco, a internet bulgotał od ocen.

*

Od spraw rozumienia tego, co pisze lub mówi, miał czytelnika lub widza, który radził sobie z artykułem, czy wypowiedzią, jak umiał. To znaczy - nie bardzo. Przeważnie tyle o ile. Zazwyczaj po łebkach i na dużych obiekcjach. Przy okazji odbiorca uczył się języka, wzorował na kunszcie i prawidłowościach jego wymowy. Skutek był taki, że ani dziennikarz, ani czytelnik nie wiedzieli, w czym rzecz; jeden i drugi tkwili w błogim przekonaniu, że przeczytali lub nabazgrali dobry, mądry i dogłębny tekst, a nikomu z nich nie przyszło do głowy, że artykuł jest kiepski, pisany na wagę, bo zawiera treść składającą się z dwóch części: zasygnalizowania problemu i rozwinięcia tegoż. Pierwsza była streszczeniem zawartości drugiej, a druga - refrenem pierwszej; skopiowanej, lecz uzupełnionej o dodatkowe szczegóły.

*

Z pola dyskusji zginął sens naszego życia. Pławimy się w szlamach i odmętach słownego chłamu, omijamy newralgiczne kwestie, których mamy co najmniej w bród. Nieporuszane, warte są mszy, wnikliwego rozpatrzenia, może nawet interwencji. Lecz nie zajazgotania przemilczeniem. Kierowania się handlarskimi kryteriami podziwu. Lecz nie posługiwania się słownictwem bogatym w brak truizmów.

 

Kiedy myślę o tym, że tracimy czas, zdrowie i wzrok na bzdurne medytacje o dłubaniu w nosie; kiedy wiem, że tyle kluczowych problemów oczekuje natychmiastowych rozwiązań od lat; gdy w poważnych serwisach informacyjnych czytam o sprawach nieistotnych, maglarskich i niesprawdzonych, jest mi smutno, bo właściwe dla nich miejsce jest na dziennikarskich ściankach o nazwie Pomponik. Jest mi niemrawo, bo mam świadomość, ile konkretnych umyka i wsiąka w enigmatyczne kiedyś. Krew mnie zalewa na widok marnowania, odwlekania, starej śpiewki, że znowu nic się nie stało, to tylko kolejne błędy i wypaczenia!

 

 

Oceń ten tekst
Marek Jastrząb
Marek Jastrząb
Dramat · 10 września 2024
anonim

Coemeterium Secundarium

Jakub Adamek

Friget aer, frigent columnae,

Ad limina crucium pes meus stat,
Circum lucernae, marmoreae urnae,
Animae huc in exsilium conveniunt.

 

Iterum iuxta te ego steti,
Virgulta lambunt lucernas, marcescit imago tua,
Lucerna flammae splendore saltat, memoria quassavit,
Excitavit recordationum abyssum.

 

Ubi duo iam anni franguntur,
Diluvia praeteriti nova fata dispergunt,
Quo ivisti, ave? Adhucne mihi sapiens es?
In mundi tumultu memoriam tuam non deseram.

Oceń ten tekst
Jakub Adamek
Jakub Adamek
Wiersz · 10 września 2024
anonim

Samotne Lasy

Jakub Adamek

W głębi puszczy, kędy cisza włada,
Gdzie drzew korony niebios kres zasłonią,
Tam duch samotny wciąż się jeno snuje,
A wichru szepty tajemnice gonią.


Dęby sędziwe, dziejów świadkowie,
Szumią piosneczkę z dawna zapomnianą.
W ich cieniu drzemią siły prawieczne,
Co budzą się z każdą wiosną zarania.


Mchy aksamitne ścielą się pod stopy,
By dywan utkać zielony, puszysty.
A w gąszczu chaszczy, skryte przed okiem,
Kryją się dziwy i skarb wiekuisty.
Strumyk szemrzący prawi opowieści,
O których ludzie w niepamięć wpuścili.


W jego nurt księżyc blaski swe rzuca,
Gwiazdy odbija w nocnej kąpieli.
Tu, w samotności borów odwiecznych,
Dusza znajduje ukojenie swoje.


Choć świat daleki gwar wiedzie srodze,
Tu trwa milczenie i wieczne pokoje.
Ach, jakże błogo w puszczy tej bywać,
Gdzie myśl swobodna wzlata ku górze,
Gdzie serce może w ciszy oddychać,
A duch się krzepi w zielonej naturze.

Oceń ten tekst
Jakub Adamek
Jakub Adamek
Wiersz · 10 września 2024
anonim

Bez tytułu

Jakub Adamek

Spełniają mnie miłośnie nieżywe i złudne wdechy,
U żywych szukał lądów przybrzeżnej miłości,
Przypłynęły gorycze, rozżaleń potopy,
Więc przy martwych i mitycznych pozostanę lubej wzniosłości.

Oceń ten tekst
Jakub Adamek
Jakub Adamek
Wiersz · 10 września 2024
anonim

X

Arian

...

Arian
Arian
Dramat · 10 września 2024
anonim

Opłakująca niewiasta

Krzysztof Wesołowski

I

 

Gdy spojrzała rodzicielka na cierpiącego syna 

Który nosił na swych barkach ciężki krzyż

Pytała się zapłakana jaka była tego przyczyna

Że jej najdroższe dziecię doznało owy niż

 

II

 

Tutejsi bliscy odparli jej że to wina Piłata

Bo posłuchał się rozwścieczonego głosu ludu

I oczyścił z winy zamiast jej syna to kata

Nie zauważył w jej potomnym żadnego cudu

 

III

 

Biedna matula była przy nim aż do Golgoty 

I bezsilnie patrzyła jak wydaje ostatnie dechy

Po chwili usłyszała na niebie dwa grzmoty

To znak że jej syn odpuścił wszystkim grzechy 

Oceń ten tekst
Krzysztof Wesołowski
Krzysztof Wesołowski
Wiersz · 10 września 2024