Witamy w Czytelni – przestrzeni dla twórców i pasjonatów literatury!

Czytelnia to miejsce, gdzie poezja i proza spotykają się z sercami odbiorców, a słowa zyskują nowe życie. To tutaj każdy może opublikować swoje wiersze, opowiadania czy fragmenty powieści, dzieląc się swoimi emocjami, przemyśleniami i artystycznymi wizjami. Niezależnie od tego, czy jesteś doświadczonym pisarzem, czy dopiero stawiasz swoje pierwsze kroki w literackim świecie, Czytelnia jest otwarta na Twoją twórczość.

Zapraszamy do odkrywania różnorodnych tekstów, komentowania i inspirowania się dziełami innych autorów. Wywrota od lat łączy ludzi, których łączy pasja do słowa pisanego – dołącz do naszej literackiej społeczności i pozwól, by Twoje słowa zainspirowały innych!

Czytelnia - najnowsze teksty

Jak dom, w którym żyją pies i kot

S. J. K.

Jak dom, w którym żyją pies i kot

Jak speluna, gdzie wino czerwone jest jak łuna

Tak i ja zawieszony jestem gdzieś (Diabła liczba to jest: 6)

Pomiędzy młotem miłości

I sierpem nienawiści


Na kowadle mego życia skończonego


W liryczny półmisek czucia

Po raz kolejny wrzuca mnie los

Gdy ze mną jesteś miłuję cię szczerze

Gdy we mnie jesteś rozdziobać bym chciał

A kiedy znikasz do łez napływają oczy; to nie z nienawiści


To nie jest z miłości


Nie mogę znieść, kiedy wychodzisz

Spod mojego cienia, inkaustowego bielma

By błyszczeć w łóżkach innych mężczyzn

Dużo zgrabniejszych i dużo większych

Ode mnie


Choć przecież dajesz mi się, dajesz


To oddać się całkiem nie dajesz, nie dajesz

Nie, nie dasz się, bo nie dość zgrabny jestem, się nie dasz

Bo też nie dość duży tobie jestem

I nazbyt umoczony we własnej niedoli

Raz w twarzy swej tonę, to raz w głosie


A raz to po prostu w trwodze


Lecz gdybyś ty widział moje sny

Dobrze wiedziałbyś, że ty

W mym spojrzeniu żaden dym

Tylko piękny, piękny gzyms

Twe bogactwo to jest tkactwo


(Szkoda tylko stryczek pleciesz)

S. J. K.
S. J. K.
Wiersz · 6 stycznia 2025
anonim

Czarny Peżot

Kuba Derwiaka

stoi w śniegu Peżot czarny połamany

śniegiem przykryty niezgrabny kształt grozy

stoi mój Peżot jak rycerz przegrany

i przypomina tekst gotyckiej prozy


rozrysowany na sześć różnych stron świata

rozszczepia i skupia niezręczne wspomnienia

gdy śmierć zabrała Dymitra i brata

i jeszcze jednego pewnego Sergieja


i już nie zabrzmi słowo wyjaśnienia

a przecież zawsze miałeś kilka Jurek

lecz nie narzekam

rozbitych rombów wyraźny rysunek

stawia pytania symetrii spojrzenia


i na odpowiedź czeka

wystawia mi czysty bezwzględny rachunek

Kuba Derwiaka
Kuba Derwiaka
Wiersz · 6 stycznia 2025
anonim

Tajemniczy perscy magowie

Kamil Olszówka

    Tajemniczy perscy magowie …

Znali gwiazd niedosięgłych sekrety najskrytsze…


Niegdyś przed wiekami w starożytnej Persji,

Starzy siwobrodzi uczeni mędrcy,

Pracując wytrwale długimi latami,

Nad rozwikłaniem świata tajemnic,

Meandry starożytnej astronomii,

Zgłębili swymi dociekliwi umysłami,

Śledząc bacznie zawiłe planet ruchy,

Wytrwale kreśląc gwiazdozbiorów mapy…


Przez lata w starożytnych obserwatoriach,

Spędzali niemal cały swój czas,

Starając się nieustannie swą wiedzę poszerzać,

Robiąc zapiski na glinianych tabliczkach…

By starożytna astronomiczna wiedza,

Owoc pracy dziesiątków ich lat,

Przetrwała przez przyszłe pokolenia,

Dziś będąc przydatną także i nam…


Tajemniczy perscy magowie…

Poświęcili swą ciekawość jednej gwieździe szczególnej…


Gdy jedna tylko gwiazda na niebie,

Jaśniejąc bardziej niż wszystkie inne,

Przełomowych zdarzeń była zwiastunem,

Mających nadejść z kolejnych dni biegiem

Nie były już kwestią lat,

Spełnienie prastarego proroctwa,

W tygodniach należało odmierzać czas,

Narodzin przepowiedzianego przez proroków króla…


Trzy planety ustawione w jednej linii,

Mars, Saturn i Jowisz,

Uwagę bacznych magów przykuły,

Rozniecając zarzewia domysłów niezliczonych…

trzech planet tajemnicza koniunkcja,

Nowa gwiazda na firmamencie nieba,

Oznaczać miały narodziny królów króla,

Przed którym pokłoni się cały świat…


Tajemniczy perscy magowie…

Wyruszyli w daleką pełną niebezpieczeństw drogę…


Pośpiesznie objuczywszy wielbłądy,

Wszystkim co niezbędne do dalekiej podróży,

Ku rozległej pustyni śmiało wyruszyli,

Na kres świata zawędrować gotowi…

Za skrzącym blaskiem niedosięgłej gwiazdy,

Urzeczeni pięknem jej niewysłowionym,

Oni niestrudzenie wciąż wędrowali

Ku dalekiego Izraela ziemi…


Nie straszna im była naga pustynia,

Mimo dojmującego długą drogą znużenia,

Ani na chwilę nie osłabła ich wola,

Ujrzenia nowonarodzonego wszystkich królów króla…

Czyhające w łańcuchach gór niebezpieczeństwa,

Nie zdołały osłabić hartu ich ducha,

By za wszelką cenę dotrzeć do miejsca,

Które wskaże ta mała skrząca gwiazda…


Tajemniczy perscy magowie…

Mędrcy starożytnego świata, ducha monarchowie…


W cieniu wielkich wydarzeń przełomowych,

Mających wnet odmienić oblicze ludzkości,

By nic nie było już takim samym,

W historii świata biegu dostojnym…

Ich wspaniałe orientalne szaty,

Wyszywane pieczołowicie złotymi nićmi,

Nocą w świetle betlejemskiej gwiazdy,

Tak tajemniczo się skrzyły…


A kiedy tej chłodnej nocy,

Głośny niemowlęcia krzyk,

Zarzewiem był nowej ery,

Dając początek nowemu dziejów biegowi…

Zwieńczenie dalekiej pełnej trudów podróży,

U progu lichej, mizernej stajenki,

Odzwierciedleniem było ich wiary i pokory,

W drodze do wytyczonego celu niezłomności…


Tajemniczy perscy magowie…

Oddali swe uniżone pokłony w lichej stajence…


Widząc niedbale zbity żłóbek,

Słysząc dobiegające z niego cichuteńkie kwilenie,

Zebrawszy prędko myśli rozproszone,

Padli na twarz przed maleńkim dziecięciem…

Ubodzy pastuszkowie odziani w owcze skóry,

Z dalekiego kraju uczeni mędrcy,

Tej jednej cichej a świętej nocy,

Spotkali się w wnętrzu ubogiej stajenki…


Choć pochodzili z dalekiej krainy,

Studiowali latami najstarsze w świecie księgi,

Nurzając się w oceanach starożytnej wiedzy,

Nie danej nigdy zwykłemu śmiertelnikowi…

Będąc między wzgardzonymi przez świat biedakami,

Nie zawahali się ni chwili,

By kwilącemu z zimna nowonarodzonemu malcowi,

Oddać z czcią hołd uniżony…


Tajemniczy perscy magowie…

Ofiarowali maleńkiemu dziecięciu dary wyszukane…


Najczystszego złota blask skrzący,

Z uniżoną czcią ofiarowany,

Królowi nad wszystkimi królami,

W oczach niemowlęcia się odbił…

Kadzidło w wnętrzu ozdobnej szkatuły,

Którego przez wieki tajemniczy dym,

Symbolem był zanoszonych do Boga modlitw,

Złożyli w darze kapłanowi nad wszystkimi kapłanami…


Wonna i gorzka mirra,

O konsystencji skrystalizowanego miodu żywica,

Ze wszystkich darów najbardziej tajemnicza,

Lecz w symbolice swej szczególnie poruszająca…

Choć symbolizowała śmierć,

Przypominała i o wcielonego Boga ludzkiej naturze,

W starożytności zaś będąc lekiem,

Obrazowała świata duchowe uzdrowienie…


Tajemniczy perscy magowie…

Wlali w swe serca niegasnącą Nadzieję…


Choć wnętrze lichej stajenki,

Dalekim było od wspaniałych pałaców Persji,

Z ociekającymi złotem ścianami,

Posadzkami zdobionymi przez kunsztowne mozaiki…

Będących siedzibami szachów możnych,

Władających swymi rozległymi ziemiami,

Jednym tylko skinieniem dłoni,

Wydającym rozkazy zastępom sług wiernych…


To tam potężniejszy od wszystkich szachów,

Narodził się w ubóstwie król wszystkich królów

Wzgardziwszy przepychem ziemskich pałaców,

By wywyższyć pogardzanych i biedaków…

By oczytani w wszelakich księgach mędrcy,

Tej świętej nocy sercem pojęli,

Iż z przedwiecznego Boga woli,

Każdy w Jego oczach jest ważnym…


Tajemniczy perscy magowie…

Co powiedzieliby o współczesnej nauce…


Nam tak bardzo dziś zabieganym,

Ślepo zapatrzonym w postęp technologiczny,

Ci tajemniczy ze wschodu mędrcy,

Na kartach Biblii na wieki unieśmiertelnieni,

Dali ponadczasowy przykład pokory,

Którego tak brakuje naukowcom dzisiejszym,

Dążącym zawzięcie by z pomocą nauki,

Podstawy Chrześcijaństwa zuchwale obalić…


Lecz to z biblijnej historii o mędrcach,

Ponadczasowa płynie nauka,

Że ludzka mądrość nie wystarcza,

Wobec tajemnicy wcielenia Boga…

Nie wystarczy dziś badać obce planety,

Z pomocą teleskopów zaawansowanych,

Trzeba spojrzeć w serc ludzkich głębiny,

A szeptu Boga poszukać w swej duszy…

Kamil Olszówka
Kamil Olszówka
Wiersz · 6 stycznia 2025
anonim

egzekutor

Yaro

przejdźmy do ostatniej sceny

kończmy ten akt przemocy

komornik stoi w drzwiach

nawet gdy przyjdzie

zamknąć powieki jak drzwi

Yaro
Yaro
Wiersz · 5 stycznia 2025
anonim

Garść 1

Konrad Koper

Scena 1

 

Gość ubrany na zielono recytuje :

„ Rak, wspak; warszawskie, poznańskie;

nawet nie czuję, jak rymuję.

 

Gość odświętnie ubrany reaguje:

„ rymy gramatyczne i częstochowskie”.

 

Pierwszy uczestnik kpi :

„częstochowskie, krakowskie, bydgoskie”…

 

Drugi bohater mówi stanowczo : „ dziękuję”

po czym nóż szykuje…

 

                  Scena 2

 

Pierwsza grupa ludzi jest ubrana normalnie …

Głosi : „ Jesteśmy poprawni.”

 

Druga grupa jest ubrana jaskrawo…

Krzyczy : „Jesteśmy poprawniejsi”.

 

Dwie drużyny kłócą się i zaczynają się bić.

Nagle Pan z brodą woła :

„ Ujmijmy rzecz metaforycznie”.

Wszyscy godzą się i zwierają.

 

W końcu tańcują, przyśpiewując :

„ Niech żyje metafora

i niech się kłócą internetowe fora”.

 

              Scena 3

 

- Yorku, Yorku …

- Kogo wołasz ?

- Pieska.

 Choć twoja poezja jest sympatyczna.

 

                    Scena 4

 

Udział bierze poeta i gruba lala.

 

Literat mówi prowokacyjnie: „trala”

 Kukła odpowiada : „lala”

 

Kukła tańcuje i kiwa się. Przewraca oczyma.

Po chwili poeta zdejmuje z niej suknie.

Gdy chce ją z powrotem włożyć; guzik urywa się.

 

Poeta pyta : „lala”?

Kukła odpowiada : „trala”

Literat mówi : Skoro postradałaś rozum, przeprowadzę operację.

Wyjmuje sprężyny i puch. Wszystko się rozsypuje .

 

 


Konrad Koper
Konrad Koper
Wiersz · 5 stycznia 2025
anonim

Skarb ocalenia

marcinolszewski

Można mieć ziemię, życie w pałacu ze złota

Można wygłaszać tyrady dla tłumów poważania

Gdy Pani Choroba nicią niemocy omota

Na nic bogactwa, zaszczytów doznania


Z cierpieniem w dobrach, które nie cieszą

Bez siły Midasie, bez tłumów kiwających

Tłumy kiedyś zdrowy, ku innym spieszą

Co komu po człeku w cień odchodzącym?


Jesteś? Pyta Cisza. Byłeś? Już Cię nie ma?

Liczysz w mroku oddechy, na wyspie pragnienia

Za wszystko jak na targu zapytasz, jaka cena?

Za zdrowie nie ma ceny, to skarb ocalenia

marcinolszewski
marcinolszewski
Wiersz · 4 stycznia 2025
anonim

A latawiec sam i leci...

Irena Świerżyńska

hej - człowieku - jest pytanie


ranna zorza już wysoko

a co w twojej duszy świta


jest

zadanie miara - plan


czy masz

wiarę siłę chęci

które - koła dzisiaj kręcisz


czy zapora - jak słup soli w głowie stoi

tu - nie drapie

tu nie boli


tu niedziela wieczna gra

oj - tam - potem i tra, la, la


i - latawiec sam już leci...



Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 4 stycznia 2025
anonim

makijaż

Yaro

Gdy kobieta płacze skazana

na marnotrawstwo makijażu


padał śnieg zabielone światy

pełzaliśmy do siebie

sprzed lat poznałem dożywocie słów


znaczenia nie pojmuję

idąc dalej tym się nie przejmuję


zatrzymać chwilę później odlecieć

twoja apaszka pachnie tobą

tak bardzo chciałem mieć


swój dom własny adres

by móc spotykać się z tobą

czytać nadesłane listy

odpowiedz ile warte są łzy


gdy na nic nie stać mnie


miłość jest ślepa dla biednych

bogaci kochają z rozsądku

w dłoni z kruszcem popijają

słomkowe whisky


wciąż tęsknię za twoim oddechem

nie wystarczy kochać trzeba słuchać

jak w sercach rezonans podbija falę

skrzydła anioła mam polecę do ciebie


cios zadał ktoś okrutny los

zaczynamy od nowa

tak będzie dobrze

kocham Cię kochaj mnie

te twoje makijaże


Yaro
Yaro
Wiersz · 3 stycznia 2025
anonim

In the black garden - Are You really me?

Jakub Zoltowski

I watched, He was sited at the table. The dark shadow of an eagle, circulated.


Arragorn! - Where are You?


It was easy, I was quick.


I cut his limbs.


I know You. - You wouldn't do that.


I did Anjelina.


It made me smile. - Said Rafal


The room filled with gray. The blood was clean. To the point.


Are You happy then ?


I, don't,


Know.




Jakub Zoltowski
Jakub Zoltowski
Opowiadanie · 3 stycznia 2025
anonim

The man with a Orange head

Jakub Zoltowski

There stood an angel,

a person of taste with black.

It rained


If could.


There was a standbyer.


In the black hair.







Jakub Zoltowski
Jakub Zoltowski
Wiersz · 3 stycznia 2025
anonim

skarby

Yaro

nasze sekrety

ukryte przed światem

przed ludźmi

w jaskini


ponieśli by na językach

jak muzyka przez okno

szerokim echem


przez łąki w las wąską ścieżką

na bruk na brzeg urwiska


dzieli nas przepaść

wysokie progi

drzwi stalowe

cień ciemnych emocji


podaj dłoń

uratuję nas

w ten czas niezgody

Yaro
Yaro
Wiersz · 2 stycznia 2025
anonim

Dzień w nocy

Jakub Zoltowski

Czas w nocy.


I głos w ciszy.


Dzień nagi.


A świat w czerni.


Jak gdyby noc otoczyła dziecko.


Smutne to.


Ale jak kwiat.


To.


I piękne



Jakub Zoltowski
Jakub Zoltowski
Wiersz · 1 stycznia 2025
anonim

O tamtym pluciu

Leśny gracz

tak zwane plucie

bo wszystko jest ważne

to jedna z konwencji puszczy

savoir vivre w drodze

do robolskiej pracy

i nie lękają się twardo

budować samczej strefy

gdy jeszcze mroki

flegma oświetla drogę

mogącym zabłądzić

i tym co zbłądzili że tam idą

z ust kultury bakterii na chodnik

z tego kiedyś będzie wersal

bez pamięci o początkach

tej mareczek chociaż sam wcześniej

spluwam takim bajkałem że to bajka

co ty tak zwana kurwa znowu plujesz

Leśny gracz
Leśny gracz
Wiersz · 31 grudnia 2024
anonim

Noworoczny błysk z marzeniem...

Irena Świerżyńska

Być kobietą - cóż to znaczy...


W cieniu - w cieniu - błysk z marzeniem

Noworoczne złóż życzenia

sama

sobie


Bedę, będę - pani wielka

tylko - jak


dzisiaj

nocą - sen coś migał - gwiazdy wszędzie

czy iskierka dalej błyśnie.


Duch do biegu - zawsze był

tylko ktoś podrzucił pył


wiara, wiara - też na topie

ale z boku - ktoś coś żłopie - cedzi swoje


chcesz uciszyć

nie dasz rady

tamte rogi bez parady - rozwinęły nić pajęczą

i do dołu wiry kręcą.


Dość - już dość - dziś nowa era

głowę trzymaj - jeszcze tańczy lot z pokorą

jutro uśmiech sam przyleci

tango czeka - duch już świeci.


Chodź - przytulę serce bliskie - czekam

czekam


gdzieś - jest

taki miły - mój panisko...




Irena   Świerżyńska
Irena Świerżyńska
Wiersz · 31 grudnia 2024
anonim

Souvenir z głębi duszy

falkon


Patelnia centrum

potomkowie Inków

znad jeziora Titicaca

grają hymn Bogu Słońca.


Wewnętrzny rozkaz

trza iść do przodu

wyprostowany

póki jeszcze można.


Kopiemy doły

zakładamy zasieki

żeby żadna myśl sensowna

nie mogła się przedostać.


Słowa wypowiadam teraz bardziej rozwlekle

starszy nie przestaje nadawać

młodszy zaczyna mówić szeptem

nieznany uśmiecha się filuternie.


Bez wątpliwości konieczna manifestacja

na ścianach sztychy ze szkieletami

obdarte z uczuć i skóry

kto by zaprzątał sobie głowę

sztucznymi obrazami.


Pomijając wszystko inne

nie zamierzam zanurzać się

w mniemanych dramatach

tylko cichutkie tykanie zegara

zaszeleściło płachtą czasu.


Trzeba wreszcie celnie skłamać

aby trafić do czytelnika

strach zawołać martyrologia wektory

średniowieczna aberracja

rozlany wyrostek robaczkowy.


Efekt strusia

też tak można

trza stworzyć wrogów

żeby się zbroić

po naszej stronie słuszność

panie drogi.


Trza mieć alternatywę

dwie nawet cztery

energia astralna

do jazdy na ślizgawce

w rozmowach dorosłych.


falkon
falkon
Wiersz · 28 grudnia 2024
anonim

Noworoczne Postanowienia

falkon

Chcę dążyć do doskonałości, zawsze i wszędzie. Być mecenasem dla siebie

i własnych myśli. Stronić od zachowań stadnych. Nie nakręcać się informacją

medialną. Zdanie mieć własne, jak skórę. Najlepiej odrzucać walory zaczepne.

Pragnę zachować w sobie dziecko, jak najdłużej. Cień swój polubić. Zacząć

wszystko od źródeł.


Chciałbym w przyszłym roku zakochać się. Zawsze z trudem znoszę rozstania,

to jednak ciągle jestem kochliwy. Kiedy przyjdzie z majowym oddechem,

w kwietnej sukience, w kapeluszu pełnym skowronków. Przytulę! Niech tak będzie. Do studni wrzucę klucz wiolinowy, w drugą stronę wygięty i fałszywe nuty. Z dźwięku i echa pieśń miłosną ułożę. Skona cisza. Wypełnię muzyką przestrzeń.


Nie będę wyrywał motylom skrzydeł, ani pająkom nogi. Nie będę deptał na ścieżce mrówek, biedronek i biednych żuczków. Wiem, co znaczy wznosić się nad poziomy.


Kolory wcielam w siebie. Niech świat zmienia się do mnie, nie ja do niego.

Ja! To nie ty. Obcy mi tradycyjny system, przymus.

Bo nie oto, abym był całkowitym abstynentem. "Sylwek" i Nowy Rok, to dla mnie udręka. Do północy jakoś się trzymam. Chcę by stary rok, trwał jak najdłużej. Inni vivatują, huczą fajerwerki. A ja cierpię, bo kolejny odważnik na karczychu i rusztowanie mego ciała nie trzyma pionu, przygina do ziemi.

Więc trzeba się napić do cholery!

Tylko chciałbym tak posiąść sztukę picia, by mieć kontrolę nad sobą. Powiedzieć: Basta! Kiedy trzeba. NO!


Chciałbym napisać wiersz w przyszłym roku, aby ranił jak piorun.

Jednocześnie przyłożyć do rany, żeby goił.


Sporo obiecanek. Chociaż jedną spełnić.

Życzę sobie jak najbardziej w nadchodzącym roku.

falkon
falkon
Opowiadanie · 27 grudnia 2024
anonim

Dystopia

Arian

Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną: $.


Państwo to organizacja instytucji przymusu i przemocy pod pozorem praworządności. W istocie odmiana władzy totalitarnej, pomimo ustroju demokratycznego partyjniactwa.


Żyłem długo, widziałem za dużo.


Straciliśmy nadzieję na sensowną przyszłość. Trzy dekady neokolonializmu. Wystarczy. Jeszcze nam podżegacze sprowadzą w Unii wojnę z Rosją.


Czas spierdalać stąd.


,,Opuszczam ten świat, nie czując go. Życie nie ma mi już nic do zaoferowania, widziałem wszystko, przeżyłem wszystko. Ale przede wszystkim nienawidzę obecnej epoki, ona sprawia, że jestem chory! Wszystko jest złe, wszystko zostało zastąpione szmalcem."

Arian
Arian
Dramat · 26 grudnia 2024
anonim

***(piosenki o miłości lub poziomki L)

Andrzej Feret

***(piosenki o miłości lub poziomki L)


dobry erotyk

ma w sobie coś

coś co się zdarza tylko dla ciebie

i nie jest słówkiem którego dość

no bo erotyk to tylko cienie

gdy parę słówek albo też fraz

zamienia miłość

gdy piszesz ach


który daleko

unika żądz

ale poezja co jak narkotyk

klejnotów słówek plecie nie dość

podczas gdy życie podnosi poziom

i poetycki wybija dzwon

w prywatnym życiu

kryjąc ach głos


25 grudnia, 2024

Andrzej Feret


Jean-Léon Gérôme,

Truth Coming Out of Her Well to Whip and Chastise Mankind,

1896


(1) Facebook: https://www.facebook.com/photo?fbid=1152440626219286&set=a.104900010973358


Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 26 grudnia 2024

Czar - Czarny

Jakub Zoltowski

Gdyby opowieść zaczynała się od A.

Byłaby to porażka, czerń.


Tak mi przykro.


A gdyby świat był troszkę bardziej kolorowy,

to może.


Byłby piękny.


Szkoda - Wyżeczenie.


Kłótnia - Zło


Ja -

dobry.


Czy alfabet musi kończyć się, i wyblaknać

Jakub Zoltowski
Jakub Zoltowski
Wiersz · 26 grudnia 2024
anonim

przy tobie

Yaro

płonę gdy jesteś obok

patrząc prosto w oczy

znikam zanurzam się

szukam klisz w głowie

 

gdy nocą zakwitną emocje

przychodzisz tak spokojnie

mówisz zróbmy coś innego

czego żadne z nas nie zapomni

 

tak nagle wszystko przepada

nasze myśli błądzą po ulicy

twoje światło otula ciepłem

świat układa się i wiruje

 

bądź moją ikoną ze wspomnień

bądź przy stole zawsze we dwoje

milcząc czytam mowę ciała

słowa wyrażają zgodę emocji

Yaro
Yaro
Wiersz · 25 grudnia 2024
anonim