Wolę się wtulić w ciszę,
jak zmilkły dzwon,
bo przecież nie napiszę
tego co On.
Wolę nie kochać Maryli
(było ich wiele),
bo przecież od tamtej chwili
z nim to dzielę.
Nie wierzę w śmierć Ordona,
historia kłamie,
a przecież to ona, to ona
nas nie złamie.
Nie wierzę w Dziady i Duchy,
w nocne zaklęcia i czary,
a przecież to stamtąd podmuchy
naszej są miary!
Hej! pola malowane zbożem rozmaitem,
wam my wierni,
i z karabinem już nie nabitym
umrzemy gdzieś na ścierni.
jak zmilkły dzwon,
bo przecież nie napiszę
tego co On.
Wolę nie kochać Maryli
(było ich wiele),
bo przecież od tamtej chwili
z nim to dzielę.
Nie wierzę w śmierć Ordona,
historia kłamie,
a przecież to ona, to ona
nas nie złamie.
Nie wierzę w Dziady i Duchy,
w nocne zaklęcia i czary,
a przecież to stamtąd podmuchy
naszej są miary!
Hej! pola malowane zbożem rozmaitem,
wam my wierni,
i z karabinem już nie nabitym
umrzemy gdzieś na ścierni.