Umiecie umierać na frontach,
umiecie zdobywać Belweder,
lecz w zwycięski wasz śpiew się wplątał
ten krzyk, co przez kraty się przedarł.
Sześć tysięcy zamkniętych w więzieniach
woła dziś do was: "Otwórzcie!",
przywołajcie niedawne wspomnienia,
więźniowie w Szczypiornie i w Huszcie.
Nie dostaliście Polski za darmo,
krwią spłaciliście wolność i sławę,
wy spod kopyt carskim żandarmom
wydzieraliście wolną Warszawę.
Odpędziliście orły dwugłowe,
zagłuszyliście brzęki kajdan,
kajdanami dziś dzwoni znowu
w defensywach komisarz Kajdan.
Dziś Warszawa zuchwała, prawdziwa
znów się budzi w trzasku mitraliez.
Dlaczego dziś znowu przy was
krwią się tuczą te same kanalie?
Płynie krew, płynie krew majowa
na ulicach w szarżach policji...
Słuchajcie: to do was, to do was
wołają deptani i bici!
Bagnetami w te mury, śmiało!
Bramy więzienne na ościerz!
Warszawo w ogniu wystrzałów,
gorący zapachu wolności!
umiecie zdobywać Belweder,
lecz w zwycięski wasz śpiew się wplątał
ten krzyk, co przez kraty się przedarł.
Sześć tysięcy zamkniętych w więzieniach
woła dziś do was: "Otwórzcie!",
przywołajcie niedawne wspomnienia,
więźniowie w Szczypiornie i w Huszcie.
Nie dostaliście Polski za darmo,
krwią spłaciliście wolność i sławę,
wy spod kopyt carskim żandarmom
wydzieraliście wolną Warszawę.
Odpędziliście orły dwugłowe,
zagłuszyliście brzęki kajdan,
kajdanami dziś dzwoni znowu
w defensywach komisarz Kajdan.
Dziś Warszawa zuchwała, prawdziwa
znów się budzi w trzasku mitraliez.
Dlaczego dziś znowu przy was
krwią się tuczą te same kanalie?
Płynie krew, płynie krew majowa
na ulicach w szarżach policji...
Słuchajcie: to do was, to do was
wołają deptani i bici!
Bagnetami w te mury, śmiało!
Bramy więzienne na ościerz!
Warszawo w ogniu wystrzałów,
gorący zapachu wolności!