Od źródeł Wisły aż po ujście,
od źródeł życia aż do śmierci,
aż do utraty tchu jam niósł cię
na czułych skrzydłach moich wierszy.
Tak rzekę braliśmy na własność,
i piękne były nasze dobra,
jak światło, które ma nie zgasnąć,
jak żywy i wieczysty obraz.
Od wież wawelskich aż po gdańskie,
od Nowej Huty aż po Stocznię
i w przeszłość - aż po gród pogański,
umiłowaniem - po widoczne
sięgaliśmy, by słowem-okiem
odtwarzać, tworzyć wielkie dzieje
i w krajobrazie tkwiąc szerokim
uparcie głosić: - Dnieje! dnieje!
...Pamięci moja smutna, nie kłam,
oto już obraz się pogmatwał,
wiślaną mgłą zasnuty ekran,
czerwone słońce, trumna, tratwa
i kry burzące most, i wieże
zamkowe, i fabryczny komin,
ostatni wieczór w Kazimierzu,
i w oczach mgła, i gorycz wspomnień...
Ach! Cóż ja robię? Chwytam cienie
i cień twój drogi na ekranie,
a rozum radzi: zapomnienie,
a serce wierzy: miłowanie.
od źródeł życia aż do śmierci,
aż do utraty tchu jam niósł cię
na czułych skrzydłach moich wierszy.
Tak rzekę braliśmy na własność,
i piękne były nasze dobra,
jak światło, które ma nie zgasnąć,
jak żywy i wieczysty obraz.
Od wież wawelskich aż po gdańskie,
od Nowej Huty aż po Stocznię
i w przeszłość - aż po gród pogański,
umiłowaniem - po widoczne
sięgaliśmy, by słowem-okiem
odtwarzać, tworzyć wielkie dzieje
i w krajobrazie tkwiąc szerokim
uparcie głosić: - Dnieje! dnieje!
...Pamięci moja smutna, nie kłam,
oto już obraz się pogmatwał,
wiślaną mgłą zasnuty ekran,
czerwone słońce, trumna, tratwa
i kry burzące most, i wieże
zamkowe, i fabryczny komin,
ostatni wieczór w Kazimierzu,
i w oczach mgła, i gorycz wspomnień...
Ach! Cóż ja robię? Chwytam cienie
i cień twój drogi na ekranie,
a rozum radzi: zapomnienie,
a serce wierzy: miłowanie.