Księżyc szalony skoczył na chmurę,
usiadł okrakiem, krzywy jak 3.
Miasto stuokie patrzy do góry,
idzie ulica, idzie i drży.
Chodzę wieczorny, szumny, wiatrzany,
lecą ulice w lewo i wprost.
Księżyc, w gwiaździste stado wmieszany,
złotą podkową dzwoni o most.
Pajac! - na dachu gra pantominy.
Nagle talarem do nóg mi spadł.
- Jakiś ty śmieszny, jaki dziecinny...
- Wszyscy my tacy: ja, ty i wiatr...
usiadł okrakiem, krzywy jak 3.
Miasto stuokie patrzy do góry,
idzie ulica, idzie i drży.
Chodzę wieczorny, szumny, wiatrzany,
lecą ulice w lewo i wprost.
Księżyc, w gwiaździste stado wmieszany,
złotą podkową dzwoni o most.
Pajac! - na dachu gra pantominy.
Nagle talarem do nóg mi spadł.
- Jakiś ty śmieszny, jaki dziecinny...
- Wszyscy my tacy: ja, ty i wiatr...