Wszystko przemija, przemija
kres coraz bliższy:
ptaki, obłoki i drzewa,
chwile i lata.
Jasność się we mnie odbije
cieniem, jak w kliszy,
kiedy przemijam, śpiewam,
sam pośród świata.
Wszystko oddali się, zblednie,
z oczu mi zniknie,
siądę na burcie samotnie,
ręce skrzyżuję,
i od radości powszedniej
serce odwyknie,
śmierć przyjdzie, palcem mnie dotknie,
ja nie poczuję.
kres coraz bliższy:
ptaki, obłoki i drzewa,
chwile i lata.
Jasność się we mnie odbije
cieniem, jak w kliszy,
kiedy przemijam, śpiewam,
sam pośród świata.
Wszystko oddali się, zblednie,
z oczu mi zniknie,
siądę na burcie samotnie,
ręce skrzyżuję,
i od radości powszedniej
serce odwyknie,
śmierć przyjdzie, palcem mnie dotknie,
ja nie poczuję.