Mamo, ja nie wierzę w żadne gusła:
czarny kot, trzynastka, wyjazd w poniedziałek,
a czasem w oczy zajrzy taka pustka,
o której nie wiedziałem.
Mama miała wstręt do myszy,
Anka nie znosiła pająków,
a ja czasem nie znoszę ciszy
i za dnia białego się błąkam.
Czasem jest mi jeszcze trochę gorzej,
niż może być od chwil najgorszych,
a wtedy myślę: może
połknę i tę gorycz.
Na grób córki rzadko chodzę
(mógłbym taksówką),
ale tam myszy są po drodze,
poniedziałki, trzynastek mnóstwo.
Nie wierzę ja w żadne przesądy,
materialista dziejowy,
a jak sobie na uboczu siądę:
słowo, płaczące słowo.
czarny kot, trzynastka, wyjazd w poniedziałek,
a czasem w oczy zajrzy taka pustka,
o której nie wiedziałem.
Mama miała wstręt do myszy,
Anka nie znosiła pająków,
a ja czasem nie znoszę ciszy
i za dnia białego się błąkam.
Czasem jest mi jeszcze trochę gorzej,
niż może być od chwil najgorszych,
a wtedy myślę: może
połknę i tę gorycz.
Na grób córki rzadko chodzę
(mógłbym taksówką),
ale tam myszy są po drodze,
poniedziałki, trzynastek mnóstwo.
Nie wierzę ja w żadne przesądy,
materialista dziejowy,
a jak sobie na uboczu siądę:
słowo, płaczące słowo.