Nocą, gdy straszno, smutno i źle nam,
płaczą latarnie acetylenem,
nad ulicami, jak nad grobami,
płaczki nieżywe płaczą nad nami.
Nocą, poezjo, wielką rozpaczą
wzywasz ku sobie, krzycząc i płacząc,
każde twe słowo płytą grobową
ciąży wkrwawionym w gałąź cierniową.
Przybądź już, piękna, groźna i śmiała,
serca szponami wyrwij nam z ciała,
w czarne sztandary, w chłodne bezmiary
owiń nas, zagaś twoje pożary.
płaczą latarnie acetylenem,
nad ulicami, jak nad grobami,
płaczki nieżywe płaczą nad nami.
Nocą, poezjo, wielką rozpaczą
wzywasz ku sobie, krzycząc i płacząc,
każde twe słowo płytą grobową
ciąży wkrwawionym w gałąź cierniową.
Przybądź już, piękna, groźna i śmiała,
serca szponami wyrwij nam z ciała,
w czarne sztandary, w chłodne bezmiary
owiń nas, zagaś twoje pożary.