Już mi niedługo będą śpiewały
ptaki wiosenne w niebie bez chmur:
polem szerokie wiatry powiały,
w pianach potoki pędzą od gór.
Pójdę doliną, pójdę dąbrową,
oczy zanurzę w cichość i w dal,
znowu zobaczę młodość majową
w kwiatach, jak radość, w rosach, jak żal.
Wam, niezabudki modre, nadwodne,
ciche pierwiosnki, bielsze niż śnieg,
cicho wyśpiewa serce łagodne
to, com ukochał, to, czegom strzegł.
Młodo, tak młodo w oczach otwartych,
śmiało, szeroko spojrzę na świat,
o, jak strzeliście w dal rozpostarty
maj nieskończony, maj moich lat!
Wiem, jeszcze nieraz majem rozkwitnę,
pieśni potokiem spłyną przez pierś,
jeszcze się przejrzę w wodzie błękitnej,
spojrzę głęboko, spojrzę aż w śmierć.
ptaki wiosenne w niebie bez chmur:
polem szerokie wiatry powiały,
w pianach potoki pędzą od gór.
Pójdę doliną, pójdę dąbrową,
oczy zanurzę w cichość i w dal,
znowu zobaczę młodość majową
w kwiatach, jak radość, w rosach, jak żal.
Wam, niezabudki modre, nadwodne,
ciche pierwiosnki, bielsze niż śnieg,
cicho wyśpiewa serce łagodne
to, com ukochał, to, czegom strzegł.
Młodo, tak młodo w oczach otwartych,
śmiało, szeroko spojrzę na świat,
o, jak strzeliście w dal rozpostarty
maj nieskończony, maj moich lat!
Wiem, jeszcze nieraz majem rozkwitnę,
pieśni potokiem spłyną przez pierś,
jeszcze się przejrzę w wodzie błękitnej,
spojrzę głęboko, spojrzę aż w śmierć.