Chór
Idziemy pod mur cytadeli
otworzyć zapadłe mogiły,
odwiązać z ojcowskich gardzieli
wisielczy powróz przegniły.
Jęk w wichrze
Nie zwalony jest mur cytadeli,
na mogiłach szalej porasta,
nikt nocą krat nie wyłamał,
ta sama krzywda, ta sama
idzie z krzykiem na wsie i miasta.
Chór
Odgarniemy ziemię cmentarną,
odnajdziemy ojcowskie kości.
Wydało śmiertelne ziarno
dostojne zboże wolności.
Jęk w wichrze
Próżno siejemy głów ziarno,
przepada ziarno w ugorach,
pługi słów nie zorały gruntu,
krzywda płodzi upiora buntu -
zaprzęgniemy do pługów upiora.
Chór
Wisłą, wiatrami Mazowsza
niech radość zaszumi nad nami!
Pozdrawiamy cię, ziemio najdroższa,
prostymi słowami, łzami.
Jęk w wichrze
Miła sercu ziemia Mazowsza,
ale nad nią, jak wieko trumny,
zatrzasnęła się klęską dola.
Jęczy ziemia w bezlistnych topolach,
jęczy wiatr nadwiślański, szumny...
Chór
Niech ta ziemia wiosnami zapomni
krew zakrzepłą strokrotną warstwą,
jasny dom niech zbudują bezdomni,
niech z popiołów stanie mocarstwo!
Jęk w wichrze
Wśród świata od śmierci bezdomni,
po stokroć, po stokroć staniemy
z gołymi szyjami pod zorzą,
jak w czas żniwa dojrzałe zboże,
bujne złoto rodzinnej ziemi.
Z żył otwartych na nowo w glebę
niech żywica żywota przecieka -
wyrośniemy powszednim chlebem,
wyrośniemy radością człowieka!
Niech wicher nas rwie i łamie,
niech kości, jak ziarno, rozsieje -
po stokroć wzejdziemy wiosnami,
skrwawieni, bezdomni, sami,
różą z serca Okrzei.
Idziemy pod mur cytadeli
otworzyć zapadłe mogiły,
odwiązać z ojcowskich gardzieli
wisielczy powróz przegniły.
Jęk w wichrze
Nie zwalony jest mur cytadeli,
na mogiłach szalej porasta,
nikt nocą krat nie wyłamał,
ta sama krzywda, ta sama
idzie z krzykiem na wsie i miasta.
Chór
Odgarniemy ziemię cmentarną,
odnajdziemy ojcowskie kości.
Wydało śmiertelne ziarno
dostojne zboże wolności.
Jęk w wichrze
Próżno siejemy głów ziarno,
przepada ziarno w ugorach,
pługi słów nie zorały gruntu,
krzywda płodzi upiora buntu -
zaprzęgniemy do pługów upiora.
Chór
Wisłą, wiatrami Mazowsza
niech radość zaszumi nad nami!
Pozdrawiamy cię, ziemio najdroższa,
prostymi słowami, łzami.
Jęk w wichrze
Miła sercu ziemia Mazowsza,
ale nad nią, jak wieko trumny,
zatrzasnęła się klęską dola.
Jęczy ziemia w bezlistnych topolach,
jęczy wiatr nadwiślański, szumny...
Chór
Niech ta ziemia wiosnami zapomni
krew zakrzepłą strokrotną warstwą,
jasny dom niech zbudują bezdomni,
niech z popiołów stanie mocarstwo!
Jęk w wichrze
Wśród świata od śmierci bezdomni,
po stokroć, po stokroć staniemy
z gołymi szyjami pod zorzą,
jak w czas żniwa dojrzałe zboże,
bujne złoto rodzinnej ziemi.
Z żył otwartych na nowo w glebę
niech żywica żywota przecieka -
wyrośniemy powszednim chlebem,
wyrośniemy radością człowieka!
Niech wicher nas rwie i łamie,
niech kości, jak ziarno, rozsieje -
po stokroć wzejdziemy wiosnami,
skrwawieni, bezdomni, sami,
różą z serca Okrzei.