Gdzieś, gdzie jeszcze nigdy nie byłem, na szczęście poza
wszelkimi zmysłami, w Twoich oczach jest cisza
tam zaciskasz mnie słabego Twym najkruchszym gestem
i nie mogę dotknąć rzeczy dla mnie bliskich nazbyt
Twe naljżejsze spojrzenie z łatwością mnie odemknie
choć zamknąłem się w siebie jak w pięść
Ty mnie zawsze płatek po płatku otwierasz jak wiosna
która (zręcznie i tajemniczo) otwiera różę pierwszą
a jeśli Twym życzeniem będzie mnie zamknąć, ja i
moje życie zatrzaśnie się pięknie i nagle
jak serce kwiatu myślą zlęknione
o śniegu, co ostrożnie wokół niego nastaje
nic, co człowiek jest w stanie pojąć, nie może się równać
sile tej delikatności co jest w Tobie, czyja powierzchnia
tak pociąga mnie kolorami swych krain
oddając śmierć i wieczność z każdym jej drżeniem
(nie wiem, co z Tobie tkwi, że mnie zamknąć potrafi
i otworzyć, tylko jakiś szczegół we mnie czyni to zrozumiałym
odgłos Twoich oczu jest głębszy niż wszystkie kwiaty)
nikt, nawet deszcz, nie ma dłoni tak małych.
tłumaczenie: Sylwia S.