Godzina się zniża, dotyka mi czoła
metalem swych czystych brzmień,
i drżą moje zmysły. I czuję: podołam -
i chwytam plastyczny dzień.
Nic jeszcze nie zaszło, aż wzrok się przekona,
ruch wszelki wstrzymany nagle.
Spojrzenia dojrzały i jak narzeczona
jest rzecz, gdy ktoś jej zapragnie.
I nic mi za małe i wielbię je śpiewem,
w tle złotym malować je muszę,
i trzymam wysoko, i komu dziś, nie wiem,
uwalnia z więzów duszę...
Tł. Mieczysław Jastrun
metalem swych czystych brzmień,
i drżą moje zmysły. I czuję: podołam -
i chwytam plastyczny dzień.
Nic jeszcze nie zaszło, aż wzrok się przekona,
ruch wszelki wstrzymany nagle.
Spojrzenia dojrzały i jak narzeczona
jest rzecz, gdy ktoś jej zapragnie.
I nic mi za małe i wielbię je śpiewem,
w tle złotym malować je muszę,
i trzymam wysoko, i komu dziś, nie wiem,
uwalnia z więzów duszę...
Tł. Mieczysław Jastrun