Wykład o cieniu

John Donne


Stań chwilę, miła; biorąc prosty przykład,
Z filozofii miłości wygłoszę ci wykład.
Spójrz, trzy godzinyśmy spędzili
Na tym spacerze; każdej chwili
Szły razem z nami cienie dwa, przez nas rzucane.
Lecz gdy słońce stanęło w zenicie nad nami,
Cień mamy pod stopami;
Wszystko jest jasne, z cienia ociosane.
Tak właśnie nasza miłość niedojrzała,
Wzrastając z wolna, precz od siebie gnała
Cienie, pozory; teraz jest jasna i cała.

Bo miłość nie zna, co to jej najwyższa miara,
Póki wciąż cudzych spojrzeń uniknąć się stara.
Jeżeli miłość zenit południowy
Opuści, w drugą stronę rzucimy cień nowy.
Gdy tamte cienie wzrok mąciły
Innym, te będą zmrok niemiły
Przed nami roztaczały, nam mącąc spojrzenie.
Jeśli miłość słabnąca na zachód się schyli,
Będziemy się łudzili
Wzajem, nurzając się w pozorów cienie.
I, choć poranny cień w południe zaśnie,
Ten przez dzień cały będzie wzrastał właśnie;
Lecz dzień miłości krótki jest, gdy miłość gaśnie.

Miłość rozjarza się lub świeci całą mocą:
Gdy minie jej południe, natychmiast jest nocą.

(tłumaczenie Stanisław Barańczak)