Postaci sto przybiera...

Sándor Petőfi

Postaci sto przybiera moja miłość
I ciebie w sto postaci przyobleka.
Raz jesteś wyspą i namiętność moja
Jak rozhukana otoczy cię rzeka.

A kiedy indziej zdaje się, że jesteś
Kościołem świętym, najmilsza, jedyna,
I moja miłość jako bluszcz po murze
Na szczyt świętego kościoła się wspina.

Czasem bogatą jesteś podróżniczką,
A miłość - zbójca do napadu skory,
To znowu jak pobożny żebrak
Do ciebie zbliża się pełna pokory.

To Karpatami jesteś, a ja - chmurą,
Która osacza góry piorunami;
Róż klombem jesteś, a ja pośród kwiatów
Jak słowik śpiewam ci pieśń nad pieśniami.

Tak miłość moja ciągle się przemienia,
Lecz nie ustanie, póki pierś oddycha,
I nie osłabnie, chociaż złagodnieje...
Burzliwa rzeka też nieraz przycicha.