Literatura

Druga ballada o małej księżniczce (wiersz klasyka)

Jan Brzechwa


Maleńka moja księżniczko,
Nikt losu zmienić nie zdoła:
Znajomą wąską uliczką
Udamy się do kościoła.

Za nami pójdą dworzanie,
Książęta i ich kochanki,
Panowie możni i panie
Z Madrytu i z Salamanki.

I pójdą długą czeredą
Admirałowie Armady,
Astrologowie z Toledo,
I bakałarze z Grenady.

Dwór cały kornie uklęknie,
Ksiądz włoży srebrzystą komżę,
I pomyśl, jak będzie pięknie,
Gdy stułą nam ręce zwiąże.

A potem złotą karetą
Wrócimy do Escorialu;
Księżniczka z mężem - poetą,
Jak słońce z kroplą opalu.

Stu paziów tren twojej sukni
Poniesie na drżących rękach,
I będą paziowe smutni,
Księżniczko moja maleńka!

I tylko ja, twój małżonek,
Omdlewać będę z radości,
I w kryzach z białych koronek
Powitam weselnych gości.

Ty na swym tronie książęcym
Zasiądziesz dumna i biała,
Ażeby sto razy więcej
Uroda twoja jaśniała.

Sam cesarz i król ci złoży
W prezencie ślubnym Kastylię,
Z Wenecji wysłannik doży
Przywiezie ci srebrne lilie;

Król Francji da ci różaniec
Z diamentów czystych dobrany,
A młody car - samozwaniec -
Dwa sobolowe kaftany;

Królowie polski i szwedzki
I Kurfürst, i Ojciec Święty,
I szach, i sułtan turecki
Przyślą ci cenne prezenty.

Ty lubisz siedząc na tronie
Jedwabiom, drogim kamyczkom
Przyglądać się, brać je w dłonie,
Maleńka moja księżniczko.

Po uczcie wszystkie podarki
Zaniosą do twej sypialni,
Kastylskie młode harfiarki
Zagrają ci pożegnalnie.

Frejliny i damy dworu
Rozplotą twe wonne włosy,
I z ciasnych sukien rozbiorą,
I do łożnicy zaniosą.

Ustami usta twe musnę,
I musnę cudne twe liczko,
I w twoich ramionach usnę,
Maleńka moja księżniczko.

Nazajutrz znów jak codziennie
Uklęknę przy tobie blady,
I będę kochał niezmiennie,
I oto koniec ballady.

Lat temu trzysta na pewno
Byłoby tak, nie inaczej.
A dziś, maleńka królewno,
Z tęsknoty za tobą płaczę.

I kocham ciebie daremnie,
I łzy mych ran nie zagoją;
Szczęśliwa jesteś beze mnie,
I żoną jesteś - nie moją.

Lecz jutro znów jak codziennie
Uklęknę przy tobie blady,
I będę kochał niezmiennie,
I to już koniec ballady.

(1941)





przysłano: 4 czerwca 2009

Jan Brzechwa

Inne teksty autora

Atrament
Jan Brzechwa
Babulej i Babulejka
Jan Brzechwa
Październik
Jan Brzechwa
Dzień zaduszny
Jan Brzechwa
Ojciec
Jan Brzechwa
Biały wiersz
Jan Brzechwa
Droga
Jan Brzechwa
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca