Balony

Sylvia Plath

od świąt mieszkały u nas
niewinne i czyste
okrągłe duchem zwierzęta
zabierając w połowie przestrzeń
poruszające i przecierające jedwab

niewidzialni powietrzni tułacze
wydalające piski i trzaski
atakowane, ledwie drżą
żółte, kociogłowe, niebiesko-rybie- -
dziwne księżyce z którymi mieszkam

zamiast martwych mebli
słomiane maty,białe ściany

i te wędrujące
kule powietrzne, czerwone, zielone
zachwycające

serce jak pragnienia wolności
prawie błogosławieństwo
stara ziemia z piórkiem
ubite w gwieździste metale
twój młodszy

brat dmucha
jego balon piszczy jak kot
zdaje się widzieć
śmieszny różowy świat, który mógłby nagdryźć z drugiej strony
gryzie

siada
wraca, opasły dzbanek
kontempluje świat przejrzysty jak woda

czerwony
strzęp w jego malutkich palcach

Inne teksty autora

Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath
Sylvia Plath