Literatura

W górach (wiersz klasyka)

Jan Brzechwa


Całowałaś mnie tak pożegnalnie,
Jak do wiecznego snu,
I samego posłałaś w dal mnie,
Bym się w przestrzeni snuł.

Więc błękitnym stałem się dymem
Na szczytach martwych wzgórz,
I zapadłem w najbielszą zimę,
I nie powrócę już.

Niech ci lepsze służą poranki,
W lepszym nurzane śnie,
Niech zadzwonią ci w oknach sanki,
Które uniosły mnie.

A ja spłynę cieniem śnieżycy
W niemiłowany świat,
Ciemność będzie po mojej lewicy,
A po prawicy wiatr.

Tak to bywa w górach na zimnie,
Kiedy siwieje wiek,
Że odlotnie, mgliście i dymnie
Życie się zmienia w śnieg.





przysłano: 4 czerwca 2009

Jan Brzechwa

Inne teksty autora

Atrament
Jan Brzechwa
Babulej i Babulejka
Jan Brzechwa
Październik
Jan Brzechwa
Dzień zaduszny
Jan Brzechwa
Ojciec
Jan Brzechwa
Biały wiersz
Jan Brzechwa
Droga
Jan Brzechwa
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca