Tu jest świat i tam jest świat -
Gdybym nie miał moich lat,
Latom moim byłbym rad.
Po suficie pełza cień:
Gdy się mądrzej wpatrzeć weń,
Już wiadomo, że to dzień.
Wczoraj przyszłaś pierwszy raz:
Księżyc świecił - księżyc zgasł,
I już dziś jest dwoje nas.
Dzień lipcowy w słońcu brnie,
Nawołując tylko mnie:
Ja się śmieję, a ty nie.
Tym jest obca twoja twarz,
Że zamknięte oczy masz:
Spojrzyj na mnie - czy mnie znasz?
W kącie stoi stary stół,
Pochylony cały w dół -
Siądźmy przy nim, by nas czuł.
W drugim kącie stoi piec -
Jak tu w lipcu pieca strzec?
Gdzie go podziać? Co mu rzec?
W trzecim kącie siedzi mysz,
I spogląda czujnie wzwyż -
Ja cię budzę, a ty śpisz.
W czwartym kącie leży kurz,
A na kurzu ślad i nóż -
Ktoś tu przedtem bywał już.
Poranek lipcowy
Jan Brzechwa
Inne teksty autora
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa