Uroki

Jan Brzechwa


Do czterech dróg rozstajnych, w ziół wonne panowanie,
W traw senne panowanie przybyłem niespodzianie

I z szyi zdjąłem łańcuch, i z palca pierścień zdjąłem,
I księżyc posypałem szafranem i popiołem.

Już czuję tylko obłęd, już widzę tylko klęskę -
Zdejm ze mnie swe uroki, uroki czarnoksięskie!

Po sennej trawie pełzam, w pachnących ziołach węszę,
Zgaduję cię podobną wiatrowi i czeremsze,

I jestem twoich czarów i twej przemocy świadom,
Ach, wypuść mnie z niewoli i ocal przed zagładą!

Znam słowa niedostępne, dla ludzi niedorzeczne,
Znam święte amulety i tajemnice wieczne,

Mam księgi Wielkich Magów nie znane dziś nikomu,
I wszystko to przyniosę pod próg twojego domu,

I dam ci serce chore i moje łzy niemęskie,
Zdejm tylko swe uroki, uroki czarnoksięske!

Czerwoną kredą piszę twe imię na obłokach,
A noc jest taka ciemna i gęsta, i głęboka,

A ziemia taka ciepła, a trawa taka gorzka,
I skaczą po gałęziach oczy leśnego bożka.

Już jestem twoich czarów i twej przemocy świadom,
Ach, wypuść mnie z niewoli i ocal przed zagładą!

Sąsiednie drzewa szumią i wiatr zamiata drogę,
Odchodzę, lecz na drodze odnaleźć się nie mogę.

Noc mija, niebo świta, ja cały w niebie stoję,
Na trawie leży ciało nie moje i nie twoje.




Inne teksty autora

Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa
Jan Brzechwa